Nie umożliwiamy zawierania znajomości autorom, ale cieszy nas ogromnie, gdy listy wywołują tyle refleksji i zadumy nad życiem, gdy prowokują do pisania, do dzielenia się swoimi doświadczeniami. Jako przykład wybrałam jeden z otrzymanych listów. Autorka ma ogromną potrzebę własnej, niezależnej od mojej odpowiedzi na list matki, której córka popełniła samobójstwo z powodu miłości do żonatego mężczyzny. Chce odpowiedzieć inaczej. Na pewno dobrze. Zwraca uwagę na ważny problem - młodych, wrażliwych ludzi, którzy nie mogą sobie poradzić z emocjami. Warto o tym pamiętać i warto o tym pisać; również tak osobiście jak Magdalena. Ale publikacja takiego listu jest, z oczywistych względów, zupełnie wyjątkowa.
JOANNA ZETER
psycholog
(...) Rodzina często nie widzi problemów swoich dzieci, a jeżeli je widzi, jeżeli o nich wie, to sądzi, że nie jest to problem.
Ja również przeżyłam miłość do starszego mężczyzny 6 lat temu. Obecnie mam 25 lat i patrząc z perspektywy minionego czasu wiem, że taka miłość (tzn. miłość do mężczyzny mającego swoją własną rodzinę), jest prawie zawsze miłością zawiedzioną. Gorzej jest wówczas, gdy jest to pierwsze kochanie, gdyż wówczas pozostaje rana do końca życia i uraz do mężczyzn. Ja tak zostałam naznaczona i już tego nie zmienię. Po roku znajomości i duszenia się w tym związku chciałam skończyć z tym przez wstąpienie do zakonu. Nie zrobiłam tego z jednego powodu - braku powołania. Jednak ból pozostał, wraz ze złością na siebie za swoją "głupią miłość . Tak ją nazywam.
Tego mężczyzny nie widziałam prawie trzy lata. I nie mam pojęcia, jakbym zareagowała, gdybym go zobaczyła. Obecnie jestem samotna, gdyż boję się zaczynać jakikolwiek związek z mężczyzną. Mam uraz, który pozostanie na zawsze.
Nikt nie wie, że 6 lat temu byłam z takim problemem. Nikomu nie powiedziałam. A rodzice nic się nie domyślali i do dzisiaj nie wiedzą. Tak samo, jak nie wiedzą o innych moich problemach, które mam obecnie. Chcę, aby Pani wiedziała, że ludzie młodzi są bardzo wrażliwi na swoje problemy, a pomocy nie oczekują od nikogo. Dopiero po pewnym czasie dochodzimy do wniosku, że można było z kimś porozmawiać. Często jednak jest po fakcie.
Pozdrawiam Panią i życzę dużo zdrowia. (Po przeczytaniu Pani listu wiedziałam, że muszę odpowiedzieć na list w taki sposób, jaki uważam za słuszny.)
Nie jesteś sam(a)
Magdalena
Wśród ostatnio odbieranych listów rubryki "Nie jesteś sam(a)" przeważają takie, które nawiązują do wcześniej już publikowanych. Polemizują z moimi odpowiedziami, stawiają inne akcenty, dodatkowo wspierają autorów; niekiedy prosząc o umożliwienie kontaktu i przekazanie zamkniętych kopert.