Może Szanowna Redakcja pomoże mi w moich kłopotach. A mam ich sporo. Jesteśmy małżeństwem po sześćdziesiątce. Bardzo często się kłócimy. Otóż małżonek chce, żebyśmy razem spali; ja natomiast twierdzę, że jesteśmy za starzy. Oczywiście, o seksie nie ma mowy i głównie na tym tle dochodzi do kłótni.
Kto ma rację? Małżonek twierdzi, że to ja nie postępuję słusznie. Nie wiem, czy ma rację. Ponadto, często nie odpowiadam na pytania męża. Mruczę sobie pod nosem, a on się zaraz denerwuje. Mówi, że odpowiada się ustami, a nie mruczeniem. I kłóci się ze mną.
Ponadto, małżonek często śpiewa sobie pieśni religijne, a ja tego nie cierpię! Bardzo mnie to denerwuje i wtedy mówię, że wchodzi mi na głowę. A on jeszcze chciałby, żebym z nim śpiewała. Ja śpiewać nie lubię! Wtedy mówi, że jestem głupia.
Proszę o poradę - kto ma rację: małżonek czy ja - ZROZPACZONA.
Nie ma prostej, jednoznacznej odpowiedzi na pytania postawione przez Panią. Dotyczą one bardzo indywidualnych spraw, regulowanych w każdym małżeństwie według własnych potrzeb, w wyniku rozmów i kompromisów. Oczywiście, większość małżeństw śpi ze sobą. Wspólna kołdra, mimo zastrzeżeń higienistów, bywa symbolem jedności małżeńskiej i całkowitego wtopienia się w siebie dwojga ludzi przeciwnej płci. Działa chemia, psychika; a po kilkudziesięciu latach, bywa, że małżonkowie nie mogą zasnąć bez siebie. Nawet gdy wiek i zdrowie nie pozwala już na współżycie, przytulenie i wspólny sen bywa aktem bliskości, porównywalnym z seksem.
Ale to nie jest reguła. Wiele chorób wieku podeszłego może wskazywać na konieczność rozdzielenia łóżek. Alkoholizm męża, brak kultury współżycia, pani opory psychiczne - to również może tłumaczyć Pani pragnienie oddzielenia się od męża.
Trzeba o tym rozmawiać! Podobnie jak o wspólnych pasjach i zainteresowaniach. Mąż wyraźnie daje Pani do zrozumienia, że chciałby wiele rzeczy robić wspólnie z Panią.
To dobry znak dla przyszłości Waszego związku. W małżeństwie nie ma chwili, gdy na coś jesteśmy "za starzy". Może mniej sprawni, mniej logiczni, ale - razem, w związku.
Nie lubi Pani śpiewać. Tak może być. Ale warto zastanowić się - co lubi Pani robić wspólnie z mężem? Domyślam się, że jesteście emerytami, więc może: działka? Może spacery? A może warto przełamać się i czasem pośpiewać z mężem?
Pamiętam cytat ze szkolnych lat - wisiał na tablicy, w sali muzycznej: "Gdzie słyszysz śpiew, tam wchodź, tam dobre serca mają. Źli ludzie, uwierz mi, Ci nigdy nie śpiewają."
Nie jesteś sam(a)
Joanna Zeter, psycholog