Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jesteś sam(a)

Joanna Zeter, psycholog
Nasz syn ożenił się 3 lata temu. Przed ślubem było między przyszłymi małżonkami różnie, bardzo dobrze, dobrze, źle i tragicznie. To ostatnie zaważyło na naszych baczniejszych uwagach dotyczących związku.

     Syn został odrzucony przez dziewczynę, wylądował w szpitalu. To, co przeżywał on, my, lekarze, by postawić go w pionie, było trudne. Potrzebował nas bardzo. Byliśmy na zawołanie. Dostał przepustkę do domu, przyjechał. Ta przepustka była też przepustką do jej serca. Pogodzili się. My mięliśmy zakaz odwiedzania w szpitalu, liczyła się tylko ona. (...)
     Uzgodniliśmy, że nie zamieszkają z nami, mimo że mamy duże mieszkanie. Obawiałam się złego traktowania i złego zachowania. Dziś wiem, że postąpiliśmy słusznie. (...)
     Pojawił się na świecie wnuczek. Dziś ma rok, a my mogliśmy go widzieć 8 razy. Wyłapywaliśmy momenty, gdy synowa była dla nas ulepkiem i my to jej odwzajemnialiśmy. Myśleliśmy, że się dopasujemy. Nic z tego. Syn siedzi u żony pod pantoflem. Liczy się tylko tamta rodzina. My jesteśmy tą drugą stroną - gorszą. Żal mi tego, co wkładałam synowi do głowy i serca. Nie przydało się, przynajmniej w stosunku do nas - rodziców i siostry. Uwrażliwiałam go na drugiego człowieka, ale na siebie widocznie - nie. Zapomniał o nas. (...)
     Na ulicy mija nas jak obcych ludzi. Czy Pani rozumie, co przeżywamy?
     Córka po ukończeniu studiów odbywała praktykę w szpitalu. Gdy wnusio zachorował, była potrzebna. Potem stwierdzili, że tak się tylko wydawało. Ja żebrałam o to, by móc zobaczyć malca. Odmówili i zabronili. Synowej mama mogła, ja - nie.
     Synowa ma siłę dominacji, potrafi zarządzić nie tylko nim, ale i nami. Na wszelkich spotkaniach potrafi tak pokierować, że robimy jak chce, jakbyśmy byli pod wpływem narkotyku.
     Dziś mija 180 dni jak nie widzieliśmy wnuka. Pięć miesięcy jak syn nie pokazał się u nas w domu. Żadne święta, typu Dzień Matki, Ojca; jesteśmy pozbawieni życzeń z jego strony.
     Nie interesuje się nami (...) Co my mamy robić?** - RODZICE**
     Smuny list, z konieczności skrócony. Oddaje sytuację rodziców, o których dzieci, po założeniu własnej rodziny, zapominają. Wbrew pozorom - zdarza się to bardzo często.
     Mówi się o kryzysie "pustego gniazda", o kryzysie w domu, który był skupiony tylko na dzieciach.
     Po ich odejściu, odcięciu się od korzeni, bywa dla pozostałych w domu - smutno i tragicznie.
     Sytuacje komplikuje jeszcze brak wzajemnej akceptacji synowej i teściowej. To też, już bez pozorów, zdarza się bardzo często.
     Rozumiem, co Państwo obecnie przeżywacie. Wiem, jaki ideał rodziny Wam się marzył i jak trudne bywa w tej sytuacji rozczarowanie. Ale niewiele możecie Państwo zrobić!
     Na dzień dzisiejszy syn wyraźnie opowiedział się po stronie żony. Trzeba to uszanować.
     Prawdopodobnie jest zbyt słaby psychicznie, żeby przeciwstawić się i jednocześnie zachować miłość żony. Taki układ związku, taki wybrał i w takim chce pozostać. To jego decyzje!
     Być może, dzięki tej uległości i zależności, zachowa rodzinę. Swoją rodzinę. Dla niego teraz - najważniejszą.
     W podobnych sytuacjach wielu rodziców ratuje się Ewangelicznym przesłaniem, że syna wychowuje się dla świata, nie dla siebie. Wychowuje się dla innej kobiety, nie dla matki.
     I w tym sensie, wszystko dobre, co Pani wpisała w syna, na pewno w nim jest, i na pewno procentuje, w stosunku do żony, dziecka, innych ludzi.
     Na tęsknotę za matką, trochę za wcześnie. Ale to przyjdzie, proszę mi wierzyć. Czasem za późno. Wtedy bardziej boli. Wtedy tęskni się za spotkaniem rodziców na ulicy. Ale nie od nas zależy, czy będziemy jeszcze na tej ulicy stać.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska