W konkursach, które ogłosił wójt nie udało się wyłonić osoby na stanowisko sekretarza gminy.
- Przeprowadziliśmy dwa konkursy - w styczniu i w lipcu i żaden nie wyłonił osoby, która mogłaby objąć to stanowisko - mówi Jakub Danielewicz, wójt gminy Unisław. - W obu swoje oferty złożyli kandydaci, ale żaden nie spełniał wymaganych warunków. A te narzuca ustawodawca, a nie my.
Wymagane jest między innymi to, aby kandydat miał wykształcenie wyższe prawnicze lub administracyjne. Nie może być to osoba, która dopiero co ukończyła studia, ponieważ legitymować musi się minimum czteroletnim doświadczeniem w pracy w administracji samorządowej albo rządowej, z czego co najmniej dwa lata musi mieć przepracowane na stanowisku kierowniczym.
W pierwszym konkursie kandydatów było kilku.
- Niestety, problemem był brak wykształcenia, nikt nie spełniał warunków - informuje wójt. - Do drugiego konkursu przystąpiły dwie osoby - jeden nie spełniał kryteriów, oferta drugiego miała braki formalne. To od razu dyskwalifikuje kandydata na takie stanowisko, skoro nawet swojej oferty nie potrafi przygotować. Wkrótce przygotujemy następny konkurs.
Zdaniem wójta, gmina może funkcjonować bez sekretarza, ale jego pracę trzeba podzielić między innych urzędników.
- Część biorę na siebie, resztę dzielę między pracowników - podkreśla Jakub Danielewicz. - na pewno jest trudniej i jesteśmy bardziej obciążeni zadaniami.
Jedynym plusem tej sytuacji mogą być oszczędności w gminnej kasie. Argument jest ważny, gdy w gminie każda złotówka odkładana jest na inwestycje.
- Wolałbym, by to stanowisko było obsadzone - przyznaje wójt. - To odpowiedzialna funkcja. W większości urzędów piastują je od lat te same osoby. Liczę, że zgłosi się ktoś kompetentny.
Sekretarzy nie mają nawet urzędy w dużych miastach, a przykładem może być Toruń.