Strop domu stojącego przy ul. Bocznej 5 jest zarwany, podparty w kilku miejscach drewnianymi stemplami. Przez kilkucentymetrowe szpary między dachem a ścianami, widać drzewa, kwiaty, niebo, a zimą wpada śnieg. Pani Jadwiga nie musi wychodzić z domu, by stąpać po ziemi, wystarczy, że stanie pod ścianą, gdzie spróchniałe deski odsłoniły twarde klepisko. Gdy pada deszcz, woda przedostaje się do wnętrza. Instalacja elektryczna jest zawilgocona.
Pracownik nadzoru budowlanego stwierdził, że kobieta musi zdawać sobie sprawę z wysokiego ryzyka porażenia prądem i powinna spodziewać się wybuchu pożaru... - Ja o tym wszystkim doskonale wiem, boję się każdego dnia, każdej nocy, ale co mam zrobić? - odpowiada pani Jadwiga. - Nie stać mnie na kupno mieszkania, mam tylko niewielki zasiłek przedemerytalny i pieniądze na utrzymanie wnuka, dla którego jestem rodziną zastępczą.
Nasza Czytelniczka już od dwóch lat prosi władze Lipna o pomoc. Doskonale znają ją pracownicy Urzędu Miejskiego, w którym jest częstym gościem. Jej nazwisko nie jest obce także Wojciechowi Świtalskiemu. Zastępca burmistrza w ubiegłym roku, jeszcze jako komisarz rządowy, obiecał kobiecie, że będzie uwzględniona w pierwszej kolejności do przydziału mieszkania komunalnego. Pismo z tą dobrą informacją dotarło do pani Jadwigi w październiku 2006 r. Mieszkania nie ma do dziś. - Proponowaliśmy tej pani lokal, jednak nie zgodziła się w nim zamieszkać - mówi zastępca burmistrza. - Rozumiem jej decyzję, mieszkanie było bardzo malutkie, w niezbyt dobrym stanie. Ale innych nie mamy.
Kolejka oczekujących na mieszkania socjalne jest w Lipnie bardzo długa.
Ostatni budynek komunalny wybudowano tu w 1992 roku. W najbliższym czasie mieszkań nie powinny się spodziewać cztery inne rodziny, które żyją w podobnych warunkach jak pani Jadwiga. Mogą jedynie czekać na lokal z tzw. "odzysku", ale tych też jest niewiele.
- Zazwyczaj zwalnia się jedno mieszkanie miesięcznie - mówi Wojciech Świtalski. Choć gmina ma obowiązek zapewnić lokal socjalny, jeśli któryś z mieszkańców żyje w warunkach zagrażających bezpieczeństwu, wielu lokatorów nie otrzymuje pomocy, bo brakuje na to pieniędzy.