Młoda bydgoszczanka cieszyła się z nadchodzącej wypłaty
- Miała być większa, bo szef przyznał mi premię - opowiada pani Anna. Nadszedł dzień wypłaty. Pani Anna osłupiała, sprawdzając stan konta. - Pensja, zamiast większa, była mniejsza.
Dziwna sprawa. - No tak, bo nie mam żadnych długów - zapewnia kobieta. - Nikt mnie nie uprzedzał, że komornik zajmuje mi konto.
Pismo w kadrach
Do działu kadr firmy, w której zatrudniona jest pani Anna, przyszło pismo od komornika. Panie kadrowe nie powiadomiły jej o tym. Myślały pewnie, że ona wie. Ale ona o niczym nie wiedziała. - Do domu też nie przyszło żadne zawiadomienie - denerwuje się młoda kobieta.
Gdy w kadrach dowiedziała się, że to komornik zajął częściowo jej wynagrodzenie, zaczęła wyjaśniać sprawę.Okazało się, że Anna Gmerek ma zaległości w towarzystwie ubezpieczeniowym Warta. - Ale to inna Anna Gmerek. Nie ja - zaznacza... Anna Gmerek, nasza Czytelniczka.
Pierwsza "rata" ściągnięta przez komornika to trochę ponad 300 złotych. - W moim przypadku sporo - dodaje pani Anna. - Nie udało mi się skontaktować z samym komornikiem, ale w kancelarii zapowiedzieli, że nadal będą mogli ściągać mi pieniądze.
Kobiecie się spieszyło, żeby wyjaśnić pomyłkę. Widać, tylko jej zależało na czasie.- Od początku ubiegłego tygodnia usiłowałam dowiedzieć się, kto popełnił błąd.I jaki skutek? - Żaden - rozkłada ręce młoda bydgoszczanka. - W kancelarii komorniczej twierdzili, że wszystko zrobili zgodnie z procedurami.
A w Warcie? - Pracownik, z którym rozmawiałam przez telefon powiedział, że w ciągu 20 minut sprawa będzie załatwiona - kontynuuje kobieta. - Potem się nie odezwał. Sprawą zajął się ktoś inny.
Przeczytaj także: Takie jest życie za 500 złotych na miesiąc
Inne imię
Pani Anna działała na własną rękę. - Ustaliłam, że w Bydgoszczy jest jeszcze jedna pani Gmerek, ale o innym imieniu. Oprócz nazwiska łączy nas nazwa ulicy. Ja mieszkam w kamienicy przy Gdańskiej, a tamta pani prowadziła firmę przy tej ulicy. Numery budynków jednak się różnią. Tamtej firmy już nie ma. Jej dawna właścicielka była winna.
Komornik prowadzący sprawę to Piotr Pietrasik, działający przy Sądzie Rejonowym w Łodzi. Dla nas był nieuchwytny. - To wierzyciel popełnił błąd. Jego pełnomocnik przesłał do komornika nakaz zapłaty. Nakaz wystawiony był na panią Annę. W wyniku jej interwencji okazało się, że nastąpiła pomyłka i do komornika przesłano wyrok z danymi niewłaściwej osoby - wyjaśnia Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.
Warta też nie bierze winy na siebie. - Nastąpiła pomyłka kancelarii prawnej, która reprezentuje nas w tej sprawie - przyznaje Marcin Jaworski, rzecznik Warty. - Kancelaria błędnie wskazała dane podmiotu zobowiązanego wobec Warty, gdyż drugie imię zobowiązanej do zapłaty oraz nazwisko są takie same, jak Czytelniczki. W konsekwencji skierowaliśmy postępowanie egzekucyjne do niewłaściwej osoby.
Firma ubezpieczeniowa naprawia błąd. Komornik umorzył postępowanie. Pani Anna odzyska pieniądze.
Teraz jest inaczej
Tym razem to nie komornik był winny, ale komornicy też popełniają błędy i zajmują nie te, co powinni, konta.
Krajowa Rada Komornicza szumnie zapowiadała, że do podobnych zdarzeń nie będzie dochodziło.
- Tego rodzaju pomyłki wierzycieli lub ich pełnomocników udało się wyeliminować dzięki postulowanej od dawna przez Samorząd Komorniczy, zmianie przepisów, polegającej na wymogu umieszczania numeru PESEL w orzeczeniach sądowych - kontynuuje Ritmann. - Orzeczenie dotyczące pani Anny wystawiono jeszcze przed tą zmianą i stąd całe zamieszanie.
Czytaj e-wydanie »