Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie są samotni, są po prostu sami. I dziś mają swoje święto - dzień singla

Joanna Pluta [email protected] tel. 52 326 31 56
Dzień po święcie zakochanych od kilku lat obchodzony jest dzień singla.
Dzień po święcie zakochanych od kilku lat obchodzony jest dzień singla. grafika Monika Wieczorkowska
Dzień po święcie zakochanych od kilku lat obchodzony jest dzień singla. Rozmawiamy z kilkoma z nich o tym, co im daje życie w pojedynkę, czego się boją, za czym tęsknią, czego nie mogliby osiągnąć żyjąc w związku i czy rzeczywiście potrzebują swojego święta.

Podobno jedna czwarta Polaków to single. Podobno wielu z nich to single z wyboru, zadowoleni z takiego stanu rzeczy. W Stanach przed laty furorę robił termin "quirkyalone", ukuty przez Sashę Cagen, autorkę bestsellerowej książki "Quirkyalone. Manifest Bezkompromisowych Romantyków".

Nie ma, że z braku laku

Autorka tym terminem określała osoby, które żyją w pojedynkę z wyboru, mimo, że nie mają nic przeciwko związkom. Nie chcą jednak pakować się w relacje, do których nie mają przekonania, tylko po to, żeby z kimś być. I gdy patrzę na znajomych, albo nieznajomych singli odnoszę wrażenie, że właśnie tą zasadą się kierują.

Przeczytaj również: Odważne zwyczaje bydgoskich singli. Opaska prawdę ci powie?

Weronika ma 32 lata, jest grafikiem, freelancerem, mieszka w wynajętej kawalerce i od trzech lat nie ma nikogo na stałe. - Wyszłam z kilkuletniego związku, bo miałam już dość - opowiada. - Czułam, że to nie jest to, że za dwadzieścia lat obudzę się i stwierdzę, że straciłam ten cały czas. Z dnia na dzień spakowałam się i wyprowadziłam. Na początku ciężko było przywyknąć mi do tego, że jestem sama po tylu latach. Szukałam czegoś na siłę. Ale szybko zrezygnowałam. Mam kilka koleżanek, które wtedy mówiły mi banały, że czas ucieka, jeśli nie teraz to kiedy mam znaleźć faceta, że dzieci i takie tam. Nie czekam na księcia z bajki, ale mam duże wymagania. Nie chcę półśrodków.

Weronika wyznaje, że zanim jej bliscy zrozumieli, że jest szczęśliwa, kombinowali na wszystkie sposoby, jak sprawić, żeby nie czuła się samotna, smutna i niedowartościowana jako kobieta. Bo przecież samotnym jest tak źle. - Jesteśmy tak wychowywani, że człowiek bez partnera nie jest pełnowartościowy. Patrz: pomysł, żeby opodatkować bezdzietnych. Co za bzdura! Podstawowa komórka społeczna za wszelką cenę? Nie ma mowy - oburza się. - Nie chcę tu wychwalać bycia singlem pod niebiosa, bo są momenty, kiedy patrzę na zakochane pary na ulicy i mi żal, ale jest naprawdę OK. Jestem skupiona na pracy, przyjaciołach, myślę, że w tym momencie nie byłabym nawet w stanie poświęcić wystarczająco dużo uwagi drugiej osobie.

Najpierw przyjemności, później...

Aga, 25-latka tuż po studiach bycie samemu wybrała z jeszcze innego powodu. - Chcę się bawić, na zakładanie rodziny przyjdzie jeszcze czas - mówi. - Teraz robię, co chcę, z kim chcę. Nie muszę iść na kompromisy, z niczego rezygnować, z niczego się tłumaczyć. Przeżywam chyba jakiś drugi okres buntu, muszę się wyszumieć - śmieje się. - A przy okazji nikogo nie krzywdzę. Walentynek nigdy nie obchodziłam, nawet kiedy miałam chłopaka. A dzień singla? Taki sam głupi wymysł jak święto zakochanych.

Czytaj: Ponad połowa Polaków obchodzi walentynki

W Polsce jednak pokutuje stereotyp starej panny i starego kawalera. Przynajmniej w mniemaniu osób trochę starszego pokolenia. - Nie ma imprezy rodzinnej, żebym nie był pytany przez ciotki, kiedy się wreszcie ożenię - narzeka Łukasz, prawie 40-letni handlowiec. - Na urodziny zawsze słyszę "i żebyś wreszcie założył rodzinę", albo "obyśmy się w tym roku spotkali na twoim ślubie". I szczerze mówiąc, presja jest tak duża, że w końcu zaczęła mi się udzielać. Nie jestem z tych, którym dobrze w pojedynkę. A takie gadanie mnie jeszcze dobija. Czasem wracam do domu i chociaż zawsze jest co robić, albo z kim się spotkać, łapię się na tym, że zaczynam gadać do siebie. I wtedy mi żałośnie. Czuję się faktycznie jak stary kawaler. Zaraz zacznę hodować koty - śmieje się.

Hulaj dusza, piekła nie ma

Są jednak panowie, nawet starsi niż Łukasz, którzy chwalą sobie taki stan rzeczy. - Uprawiam kilka dyscyplin, udzielam się towarzysko, żyję bezproblemowo - twierdzi Jan - mam czas na rozwijanie swoich pasji, zadbanie o siebie. Jest OK. Nie ma sensu narzekać, tym bardziej, że nas singli jest coraz więcej. Nie wiem, może staliśmy się wygodnickim społeczeństwem. Nie jestem jednak nastawiony negatywnie do zawierania związków. Po prostu chyba nikt ważny jeszcze mi się nie trafił.

Zobacz też: Turystyka seksualna. Sekskurort sposobem na nudę

To jest paradoks singli. Prawdopodobnie są "najlepszymi towarami w mieście". Wykształceni, dobrze ustawieni życiowo, zadbani, pełni pasji i zainteresowań. Coś za coś?

- Chyba trochę tak. Z jednej strony chciałoby się łączyć w pary, z drugiej zaś szkoda rezygnować z tego, w jaki sposób się żyje. Dom, rodzina, to dużo zmienia, weryfikuje i wymusza rewolucję w życiu. Na razie nie chce mi się jej przechodzić - mówi Jan.

- A ja mam wrażenie, że mężczyźni trochę się mnie boją - wyznaje Weronika. - Wysoko postawiłam poprzeczkę. I nie mam zamiaru jej obniżać. Wiem, ile jestem warta i kogo bym chciała. Poczekam, mam co robić. Widzę, jak niektóre moje koleżanki są w związkach, z których wcale nie są zadowolone, męczą się, a nie mają siły, żeby coś zmienić. Ja tak nie chcę. Po co?

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska