Dwie osoby zatrudnione w Międzygminnym Kompleksem Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Sulnów-ku musiały przejść skomplikowane badania po skaleczeniach igłą, do których doszło w trakcie sortowania odpadów. Stąd akcja, mająca ograniczyć problem wyrzucania zużytych igieł do pojemników z odpadami zmieszanymi.
- Z pomocą o jej wdrożenie zwróciliśmy się do większości przychodni w powiecie świeckim - mówi Tadeusz Werkowski, prezes Eko-Wisły, która zarządza sortownią.
Staną w nich pojemniki przeznaczone na zużyte igły, które dostarczy Eko-Wisła.
- Lekarze będą uczulać pacjentów, którym przepisują leki w zastrzykach, żeby korzystali z tych pojemników, ewentualnie zbierali igły w słoikach, które potem mogą dostarczyć do Sulnówka - uzupełnia Werkowski.
Tymczasem osoby, które pracują w tzw. kabinach sortowania ręcznego drżą, żeby nie trafić na zużytą igłę, której pochodzenia nie są w stanie ustalić.
- Może ona roznosić straszne choroby, na przykład HiV, dlatego każdorazowo niezbędne jest sprawdzenie skutków takiego ukłucia - tłumaczy Werkowski.
Wiąże się to ze stratami dla sortowni. - Badania są kosztowne, wymagają wizyt w Bydgoszczy, pracownik przebywa na zwolnieniu lekarskim. Ale najgorsze są nerwy, człowiek żyje w ogromnym stresie przez kilka tygodni, gdy czeka na wynik badań - zwraca uwagę Werkowski.
Przychodnie, szpitale, gabinety lekarskie, kosmetyczne, studia tatuażu i inne punkty medyczne, w których korzysta się z igieł, np. gabinety weterynaryjne, muszą mieć podpisaną umowę na odbiór igieł. Trafiają one do utylizacji.