https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Nie zabiję nocy"

Paweł Kędzia
Robert Gawliński nie stronił od dziennikarzy, z  chęcią udzielał wywiadów, dawał autografy.
Robert Gawliński nie stronił od dziennikarzy, z chęcią udzielał wywiadów, dawał autografy. Paweł Kędzia
To tytuł jednego z wielu hitów jakie mieliśmy okazję usłyszeć na koncercie "Wilków". Oczywiście, nie zabrakło popularnej "Baśki", którą zespół zagrał dwa razy.

     Mimo, że koncert rozpocząć się miał o godz. 20.30, najgorliwsi fani przyszli już po 19.00. Zajęli miejsca przy barierkach pod sceną. Z każdą minutą ludzi przybywało. Wszyscy z niecierpliwością czekali na gwiazdę wieczoru - zespół "Wilki".
     Robert Gawliński z ekipą na stadionie zjawił się po godz. 20.00. Z niebieskiego vana wyskoczyła najpierw filigranowa blondynka - Monika Gawlińska, żona i jednocześnie manager Roberta. W samochodzie siedział sam "Wilk". Nie stronił od dziennikarzy, z chęcią udzielał wywiadów.
     - Czy to pierwszy koncert w Brodnicy?
     - Grałem tutaj z operą, graliśmy jak festiwale w Brodnicy były robione, dawno temu - rezolutnie odpowiada "Wilk".
     - Mieliście próby przed koncertem, jak się tutaj wam gra?
     - Bardzo dobrze, bardzo miło.
     - Publika...
     - Jeszcze nie wiemy, zobaczymy. Dopiero w połowie koncertu będzie wiadomo.
     - Czym będziecie raczyć publiczność ?
     - Myślę, że będziemy grali stare i nowe piosenki. "Sida i Nancy" nie będzie, bo nie ma Andrzeja Smolika z nami. Ale będzie dużo innych. "Trzy noce z deszczem", trochę z moich solowych, "Armagedon"...
     - "Baśki" nie zabraknie...
     - "Baśka" będzie, "Urke" i "Here I am". Wydaje mi się, że zagramy wszystko co fani chcieliby usłyszeć.
     - Z Brodnicy droga prowadzi do?
     - Do Sopotu, potem do Węgorzewa. Dwa festiwale po Brodnicy zaliczamy.
     Po dziennikarzach przyszedł czas na łowców autografów. Potem zespół wyszedł i dał czadu. Grali bez wytchnienia. Z każdą piosenką publiczność się rozkręcała. Przy ostrzejszych kawałkach młodzież skakała, przy balladach kołysała rękoma w powietrzu.
     Najbardziej wierni fani śpiewali razem z zespołem, robili zdjęcia. W trakcie kilku piosenek Robert Gawliński zamilkł i pozwolił wykazać się publiczności. Grali same hity - "Aborygena", "Beze mnie o mnie", "Chermana" i oczywiście, "Baśkę". Wszyscy świetnie się bawili. Niestety nadszedł moment, kiedy zeszli ze sceny. - Jeszcze! Jeszcze! - skandowała publika.
     Wrócili. Chwycili za gitary i ku zadowoleniu fanów zagrali jeszcze kilka utworów. Z głośników po raz drugi popłynęło: Baśka miała fajny biust.... Po koncercie wsiedli w samochód i odjechali.
     Kiedy brodniczanie wracali ulicami nucili pod nosem ulubione piosenki "Wilków". Zespół z pewnością pozostawił po sobie dobre wrażenie. Z niecierpliwością czekamy na powtórkę.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska