Grażyna Piątek z Bydgoszczy często stołuje się "w mieście". - Mieszkam sama, nie chce mi się gotować dla jednej osoby. Najczęściej jadam w "Kaprysie". Tu wybór dań jest ogromny, ludzi zawsze bardzo dużo.
Dlatego też zawsze mam pewność, że potrawy są świeże. Zresztą, na przykład, sałatki i surówki można obejrzeć, bo są wystawione w lodówce. Cennik jest wywieszony w widocznym miejscu. Podane są nazwy potraw i ich waga. Przynajmniej wiem, za co płacę - opowiada bydgoszczanka.
Przeczytaj też: Gubimy fałdki. Bez wyrzeczeń, ale z planem.
Pan Tomasz, który studiuje w Toruniu, opowiada: - Fast foody i bary to dla mnie codzienność. W "sieciówkach" wiem, co podają, natomiast w barach zdarzało mi się "naciąć" na przykład na rybie czy kotlecie. Miał być schabowy, a na pewno nie przyrządzono go z wieprzowiny. Często też, zamiast soku podawano mi nektar - słyszymy.
Tak nas oszukują!
Kontrolerzy z Inspekcji Handlowej, na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wzięli pod lupę 424 punkty gastronomiczne w całym kraju. W naszym regionie - było ich 25, najwięcej, bo 10, we Włocławku. Mowa tutaj o restauracjach, klubach, barach na dworcach, barach mlecznych, punktach fast food należących do sieci, placówkach serwujących jedzenie w miejscach wypoczynku.
Więcej ciekawostek kulinarnych na stronie www.pomorska.pl/kuchnia
Ich zastrzeżenia wzbudziło aż 80 proc. skontrolowanych lokali!
Jakie nieprawidłowości wykryto?
- Zdarzało się, że zamiast dorsza klient dostawał tańszego czarniaka, zamiast soku - napój lub nektar, a sałatka była o ćwierć kilo lżejsza od masy deklarowanej w menu. W jednej z restauracji w menu oferowano kawę z wyższej półki przy czym parzono tańszą, w innej - zamiast oscypka - serwowano ser wędzony. W kilku restauracjach kelnerzy automatycznie doliczali opłatę za serwis bez wcześniejszego poinformowania klienta - wylicza Małgorzata Cieloch, rzecznik UOIK.
Przeczytaj również: Odchudzanie sposobem na życie.
Inspektorzy wytknęli też właścicielom lokali gastronomicznych zawyżanie rachunków, niewywieszanie cenników w widocznych miejscach oraz niewłaściwe przechowywanie żywności w chłodni, np.: krewetek razem z malinami i kotletami. W lodówkach kontrolerzy znaleźli też np. przeterminowane o ponad dwa lata pierogi, zamrożony twaróg, chleb, łosoś wędzony.
Od razu złóżmy reklamację
Co zrobić, jeśli na przykład w restauracji czy barze otrzymaliśmy zimną zupę albo na posiłek musieliśmy czekać godzinę?
Małgorzata Cieloch radzi: - Mamy prawo do reklamacji. Nieprawidłowości zgłaszamy od razu obsłudze. Możemy żądać posiłku zgodnego z zamówieniem lub obniżenia ceny. Jeżeli kelner dolicza serwis do rachunku, musi o tym nas wcześniej poinformować.
Jak dodaje, wszelkie zastrzeżenia dotyczące nierzetelnej obsługi czy niewłaściwej jakości zamówionych potraw można zgłaszać w wojewódzkich inspektoratach Inspekcji Handlowej.
Bezpłatną pomoc w dochodzeniu swoich praw uzyskamy od powiatowych lub miejskich rzeczników konsumentów oraz pod numerem telefonu 800 007 707.
Czytaj e-wydanie »