Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zmuszałem do maszerowania w pochodzie

Rozmawiał Andrzej Bartniak
w latach 1977-87 organizował w Świeciu pochody pierwszomajowe
w latach 1977-87 organizował w Świeciu pochody pierwszomajowe Andrzej Bartniak
Rozmowa z Jerzym Werą, działaczem SLD, przez wiele lat odpowiedzialnym za organizację pochodów 1-majowych w Świeciu.

- Przychodzi 1 maja i zapewne niektórzy są myślami na pochodzie. Sądzi pan, że kiedyś z tej okazji ulicami Świecia przejdzie jeszcze tłum z flagami?
- To raczej mało prawdopodobne. Ostatni, dosyć liczny pochód, odbył się w 2004 r. Świętowaliśmy wtedy wejście Polski do Unii Europejskiej. Oczywiście, nie było takiej pompy jak np. w latach 70., ale i tak przyszło zaskakująco dużo osób. Teraz ludzie związani z ideami lewicy tego dnia raczej spotykają się na piknikach rodzinnych. Organizujemy je wspólnie z działaczami z Chełmna.

- Być może nie wszyscy o tym wiedzą, ale przez wiele lat to właśnie pan odpowiadał w Świeciu za obchody Święta Pracy.
- Jako kierownik Ośrodka Pracy Ideowo-Wychowawczej przy Komitecie Miejskim PZPR, od roku 1977 do 1987 czuwałem nad wszystkimi ustaleniami związanymi z tym świętem. Zaczynało się od narady programowej zespołu do spraw imprez masowych, która odbywała się na początku kwietnia. Ustalaliśmy: trasę, kolejność poszczególnych grup i hasła, jakie pojawią się na plakatach, transparentach i stałych punktach propagandy wizualnej.

- Zapadło panu w pamięci jakieś oryginalne hasło?
- Na płocie szpitala psychiatrycznego pojawił się napis: "Sercem i umysłem służymy socjalistycznej ojczyźnie". Nie wisiało zbyt długo, bo z racji charakteru szpitala nie wywoływało to najlepszych skojarzeń. Najwidoczniej jego autorzy nie wzięli pod uwagę tego, gdzie wieszają plakat.

- Kto decydował o składzie trybuny honorowej i o tym, kto pierwszy będzie szedł w delegacji?
- To właśnie było tematem naszych sporów podczas narad. Oczywiście, pierwszeństwo miały poczty sztandarowe i komitet obchodów. Potem nie było już zgodności, kto jest ważniejszy: zakłady czy szkoły? Zwykle wygrywały szkoły. Tyle, że w szkołach też były grupy rywalizujące o prestiż. W Zespole Szkół Zawodowych (dzisiaj Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych) na czele byli działacze ZSMP. W liceum (I LO) ZSMP miało mniej członków i tam przewodzili harcerze. Od początku szczególną rolę odgrywało ZCiP (Modni Świecie). Udział wielkoprzemysłowej klasy robotniczej był sednem tego święta. Za nimi zwykle kroczyli pracownicy cukrowni, wtedy drugiego pod względem zatrudnienia zakładu pracy w mieście.

- Czy któryś z zakładów odmówił kiedyś uczestniczenia w przemarszu?
- Nie. Może ktoś w to nie wierzyć, ale jako komitet nie zmuszaliśmy do udziału w pochodzie, chociaż wiem, że działacze podstawowych organizacji partyjnych, jakie były w każdym zakładzie, starali się, by frekwencja była jak najwyższa.

- Które ze świąt było inne od wszystkich?
- Z pewnością w 1981 roku. Pamiętam jak zgłosili się do mnie działacze "Solidarności" z ZCiP. Był wśród nich m.in. obecny burmistrz Tadeusz Pogoda. Zapowiedzieli, że jeśli na plakacie nie pojawi się informacja o tym, że 3 maja odbędzie się msza upamiętniająca rocznicę uchwalenia Konstytucji, związkowcy nie wezmą udziału w przemarszu. Byli też przeciwnikami trybuny honorowej. Nie widziałem, co robić? Nie mogłem samodzielnie podjąć takiej decyzji. Zwróciłem się do pierwszego sekretarza. Ten stwierdził, że leży to w gestii Frontu Jedności Narodowej. Ostatecznie ustalono, że będzie ujęta informacja o mszy. Zrezygnowaliśmy też z trybuny.

- Ale 1 maja to nie tylko pochody. Były również liczne imprezy towarzyszące, lepsze zaopatrzenie w sklepach, akademie itd.
- Zazwyczaj dzień wcześniej odbywała się uroczysta akademia. Swego czasu furorę zrobili uczniowie SP 3. Ich przedstawienie było tak dobre, że wystawili je na imprezach rangi wojewódzkiej. Natomiast już po samym pochodzie odbywały się zabawy taneczne: na Dużym Rynku, który wtedy nazywał się Placem 1 maja, przy domu kultury, w Przecho-wie, w parku przedszkola nr 3 i w Grucznie. Pod nadaniu meldunków do komitetu wojewódzkiego, jak wypadł pochód, musiałem objechać z milicją wszystkie te miejsca, by sprawdzić jak bawią się ludzie. Muszę podkreślić, że chociaż wielu było podchmielonych, nigdy nie dochodziło do awantur, a przecież nie było żadnych ochroniarzy, którzy pilnowaliby porządku. Jak to się działo? Nie wiem. Ludzie, po prostu, dobrze się bawili.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska