https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie znaleziono więcej ofiar w gruzach domu przy ul. Kąkolowej w Bydgoszczy [wideo, mp3]

(RAV), pliki mp3 - Radio GRA
fot. Tomasz Czachorowski
Już wiadomo, że 38-letni mężczyzna znaleziony w sobotę po południu to jedyna ofiara wybuchu gazu w domku jednorodzinnym.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji o wybuchu znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

W sobotę do późnych godzin wieczornych strażacy przeszukiwali rumowisko. Nie wykluczali bowiem, że pod gruzami mogą znajdować się jeszcze jakieś osoby. Na szczęście nikogo już nie znaleźli. Teren tragedii i pobliskie przedszkole było przez całą noc pilnowane przez policjantów. - Robimy to, żeby nikt nie wchodził na gruzowisko, ani żeby nie doszło do szabrownictwa - usłyszeliśmy w nocy od jednego z funkcjonariuszy.

Ich obecność na miejscu była niezbędna, tym bardziej, że nawet ok. północy okolice wybuchu "odwiedzało" sporo gapiów.

Do eksplozji doszło w sobotę, po godz. 10 w domku jednorodzinnym u zbiegu ulicy Kąkolowej i Rumiankowej. Na skutek wybuchu runęła ściana łącząca dwa domy w zabudowie szeregowej. W sąsiednich budynkach i z zaparkowanych w pobliżu samochodów powylatywały szyby. Zniszczeniu uległa także część elewacji pobliskiego przedszkola.

Na początku akcji ratowniczej strażacy obawiali się, że pod gruzami mogą być aż trzy osoby. Po zweryfikowaniu danych, okazało się jednak, że pod zawalonym budynkiem znajduje się prawdopodobnie jedna osoba. 38-letniego Mężczyznę wydobyto spod gruzów ok. godz.13.30. Niestety nie żył. Mimo to nie zaprzestano odgruzowywania i akcji poszukiwawczej. - Nie możemy wykluczyć, że w budynku przebywały jeszcze inne osoby w nim nie zameldowane - tłumaczy Paweł Frątczak, rzecznik bydgoskiej straży pożarnej.

Do szpitali trafiło pięć osób (matka z córką, starsze małżeństwo, mieszkające po sąsiedzku, które było w szoku po wybuchu i jeden strażak, który ucierpiał podczas odgruzowywania). - Życiu żadnego z nich nie zagraża niebezpieczeństwo - zapewnia Kamila Wiecińska, rzeczniczka szpitali uniwersyteckich.

Dla mieszkańców okolicznych domów, których ze względów bezpieczeństwa ewakuowano, został podstawiony specjalny autobus, jednak nikt z niego nie skorzystał - większość udała się do rodziny lub znajomych.

Przez kilka godzin na osiedlu był wyłączony gaz; zablokowano także ruch kołowy. Po południu domy znajdujące się w najbliższym sąsiedztwie wybuchu "obchodzili" pracownicy inspekcji budowlanej.

Sprawdzali, na ile ucierpiały one przy eksplozji i czy nadają się do dalszego zamieszkania. Z pierwszych ustaleń wynika, że wszystkie są w dobrym stanie. - Wygląda na to, że nikomu ni będzie trzeba zapewniać mieszkań zastępczych - mówił "Pomorskiej" jeszcze na miejscu akcji Robert Dobrosielski z Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska