https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niech się Brodnica wstydzi kibica

Adrianna Błaszkiewicz
Zawsze lepiej, jeśli emocji podczas meczu  dostarcza gra piłkarzy, a nie chuligańskie  wybryki kibiców
Zawsze lepiej, jeśli emocji podczas meczu dostarcza gra piłkarzy, a nie chuligańskie wybryki kibiców Adrianna Błaszkiewicz
Pseudokibice, którzy przyjechali w środę ze Spartą Brodnica zniszczyli baner Lecha i siedziska na trybunach. Bezkarnie.

Rypiński Klub Sportowy "Lech" już przed poprzednim sezonem rozgrywek miał kłopoty z uzyskaniem pozytywnej opinii policji co do bezpieczeństwa obiektu, na którym rozgrywane są mecze. Poprzedni burmistrz, mimo uwag policji, zgodę jednak podpisał. W tym roku opinia też była negatywna, jednak niedociągnięcia m.in. połamane ławki, zostały usunięte i komendant policji wydał kolejną opinię, tym razem pozytywną. Stało się to 14 sierpnia, na dzień przed feralnym meczem, który pokazał, że jednak trudno na stadionie czuć się bezpiecznie.

O ile na murawie szczególnych ciekawostek nie było, bo spotkanie skończyło się bezbramkowo, to sektor kibiców gości negatywnych wrażeń dostarczył aż nadto. Zaczęło się od tego, że przyjezdni nie zostali zrewidowani przed wejściem na obiekt. Wnieśli materiały piroteczniczne i alkohol, co jest zakazane. Potem wpadli na murawę, na której rozgrzewali się lechici, bo postanowili na skróty dostać się do wydzielonych dla nich miejsc. Dalej było tylko gorzej: spalony duży baner "Lecha", raca rzucona w sektor miejscowych kibiców, kolejna - tuż po rozpoczęciu drugiej połowy meczu - na murawę, podpalone siedziska. O agresji słownej nie ma już co wspominać. Na dodatek jeden z przyjezdnych nagrywał całą zadymę kamerą. A to wszystko w obecności ochroniarzy (byli cały czas), policji (przyjechała w trakcie meczu na wezwanie prezesa klubu), straży pożarnej (przyechała w drugiej połowie, by ugasić palące się siedziska w sektorze gości). Próbowaliśmy dociec, kto jest winny takiego bałaganu.

Zgodnie z przepisami, za porządek na imprezach masowych - a takimi są mecze - odpowiada organizator. W tym przypadku RKS Lech Rypin.

- Zawiodły służby porządkowe, bardzo mi przykro - mówi prezes RKS Lech Rypin Paweł Grzybowski. - Policja powinna przeszukać kibiców. Mam też uwagi, co do wynajmowanych przez nas ochroniarzy. Ta sama firma obsługuje mecze w Rypinie i Brodnicy, mam wrażenie, że ochroniarze i ci, którzy rozrabiali się znają, przecież spotykają się na imprezach sportowych. Ale w naszej okolicy nie ma innej firmy, a na ściąganie przy każdej okazji ochrony z Bydgoszczy nie mamy pieniędzy.

Policja tłumaczy, tak też mówi prawo, że nie może interweniować na imprezie masowej - nie miała więc prawa przeszukać kibiców - chyba że dostanie pismo od organizatora w trakcie jej trwania. W środę dostała. - Przyjechaliśmy na miejsce, kibice się uspokoili. Radiowóz stał na stadionie i służył za ruchomy punkt zatrzymań - tłumaczy Jarosław Nowatkowski, szef sekcji prewencji. - Zatrzymaliśmy jedną osobę, w stosunku do której wdrożono postępowanie przyspieszone.

Kto widział zatrzymanie tej osoby z bliska - notabene kibica Lecha, a nie żadnego z wandali z sektora gości - miał obraz jak kilku ochroniarzy nie mogło obezwładnić jednego człowieka. Nie umiało porozmawiać też z jego ojciem - starszym człowiekiem, który "wisiał" na ochroniarzach, by mu oddali syna. W końcu zatrzymany został przewleczony przez ogrodzenie i doprowadzony do radiowozu.

Nie ma natomiast winnych strat materialnych - czyli zniszczenia baneru klubu sportowego oraz siedzisk. Ochroniarze, którzy niedługo po rozpoczęciu meczu otoczyli sektor gości w bojowych strojach, nie wskazali nikogo policji.

Kto ochraniał obiekt? Miejscowa firma Cerber i przeszkoleni w zakresie ochrony fizycznej członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej z Rypina. Ci drudzy kibiców wyraźnie się bali. Co do zachowania pierwszych - wrócimy do tematu na początku przyszłego tygodnia, bo właściciel Cerbera Dariusz Majkowski jest na urlopie i nie zdążył dokładnie rozeznać się w sytuacji na meczu. Powiedział nam wczoraj jedynie, że ucierpiało dwóch jego ludzi.

Ilu winnych by nie szukać, jedno jest pewne: o bezpieczeństwo gości na stadionie powinien zadbać RKS Lech Rypin. W jaki sposób to zrobi, kogo wynajmie a kogo zwolni, to już piłkarskich kibiców nie musi interesować.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska