- Od dziesięciu lat krąży pan między Lipką, Zakrzewem i Kamieniem. Da się prowadzić orkiestrę w trzech miejscach?
- Jak widać, jakoś się da. Przez te dziesięć lat przewinęła się spora grupa, ale sukcesem jest, że gra przeszło 50 osób w trzech grupach. To już spora orkiestra.
- A w Kamieniu?
- Tu przez te dziesięć lat było jakieś 40 osób, zostało sześć dziewcząt, które mają przynajmniej pięcioletni staż. Hania Brycka, Iga Tłok, Justyna i Kamila Rydzkowskie, Anna Nowak i Lidia Gołębiewska. Grają na saksofonach i klarnetach, a Lidka nawet na puzonie. Cztery dziewczyny to tegoroczne maturzystki, więc zostaną dwie.
- I co dalej?
- Będę uczyć młodych. Szukam, nawiązałem kontakt z podstawówką, może będzie narybek. To świetna okazja do nauki, bo uczymy od podstaw i dla wszystkich mamy instrumenty, więc rodzice nie muszą wydawać pieniędzy. Tylko żeby chęć do grania była. W Kamieniu mogłoby grać i 35 osób od klarnetów po basy, bo tyle mamy instrumentów.
- Jutro koncert jubileuszowy w Kamieniu. Co w programie?
- Repertuar różnorodny. Zaczniemy od marszów koncertowych, potem może coś z muzyki operowej i trochę dixielandowej, a na finał słynne "Orkiestry dęte" Haliny Kunickiej. Zapraszamy o 16.30 do domu kultury. Zagra 35-osobowy podstawowy skład Młodzieżowej Orkiestry Dętej. Wstęp wolny. A na koniec niespodzianka.