Sprawa miała swój początek w ubiegłym roku. Wówczas to 28-letni mieszkaniec Poznania kupił w Małopolsce 22 tony złomu wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych. Składował je na terenie gminy Inowrocław. Policjanci zabezpieczyli złom, gdyż dopatrzyli się pewnych nieprawidłowości.
- Okazało się bowiem, że towar pochodził z nielegalnego źródła, o czym dobrze wiedział jego nabywca. Mężczyzna wówczas został zatrzymany do wyjaśnienia - opowiada Izabella Drobniecka z inowrocławskiej policji. Jak się okazuje, nie przerwał nielegalnej działalności.
- W lutym tego roku jako dyrektor łódzkiej firmy zakupił w Niemczech 25 ton miedzianej katody. Wpłacił jedynie zaliczkę. Następnie towar wartości ponad 130 tysięcy euro wywiózł i ukrył - relacjonuje Drobniecka. Było to klasyczne wyłudzenie.
Policjanci ustalili, że pomagał mu w tym 36-letni mieszkaniec Krotoszyna.
- To on znalazł nowego nabywcę miedzi i negocjował warunki sprzedaży. Transakcja miała się oczywiście wiązać z dużym zyskiem. Towar jednak nie dotarł do nowego właściciela, bo został namierzony i przechwycony przez mundurowych. Zabezpieczona miedź ostatecznie trafiła do sprzedawcy, który w lutym nie otrzymał zapłaty - wyjaśnia Drobniecka.
Lista zarzutów postawionych 28-latkowi jest bardzo długa. Są to wyłudzenia towaru znacznej wartości, fałszowanie dokumentów, paserstwo i utrudnianie czynności w postępowaniu karnym. Grozi mu za to kara do 10 lat więzienia. Jego 36-letni kompan odpowiadać będzie za paserstwo, za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.