W pierwszych 6 miesiącach ubiegłego roku golubsko-dobrzyńska policja zanotowała 56 przestępstw dokonanych przez nieepełnoletnich. W tym roku jest ich już 91. To ponad 40 proc. więcej.
Dla porównania: w Rypinie liczba takich przestępstw zwiększyła się o 8 proc. Za to w Toruniu i Bydgoszczy nieletnich przestępców jest niemal o jedną trzecią mniej niż rok temu o tej samej porze. Podobnie w Inowrocławiu i Chełmnie. Skąd taki wysoki wzrost liczby młodych kryminalistów w naszym mieście?
Powodów jest kilka - mówi kom. Krzysztof Lewandowski z golubsko-dobrzyńskiej komendy policji. - Przede wszystkim zwiększyła się aktywnośc policjantów. Wykrywamy więcej przestępstw, więc i statystyki idą w górę. Funkcjonariusze są skuteczniejsi, jeśli chodzi o działania w terenie.
Najlepszym tego przykładem są wg. policjantów przestępstwa narkotykowe. W pierwszej połowie ubiegłego roku było ich 16. W tym roku: 37. - A przecież posiadacze narkotyków nie zgłaszają się sami na komendę - podkreśla Lewandowski. - To świadczy o tym, że nasi funkcjonariusze działają.
Ale są też inne powody tak wysokiego wskaźnika przestępczości nieletnich w Golubiu-Dobrzyniu. Czasami jeden nastolatek może włamać się nawet kilka czy kilkanaście razy, zanim zostanie złapany. - Mieliśmy w tym półroczu sprawę młodego chłopaka, który wspólnie z dorosłym kradł paliwo - mówi Lewandowski. - Zanim go zatrzymaliśmy, zdążył powtórzyć kradzież 20 razy. To na pewno wpłynęło na statystyki.
Innym problemem są wakacje. Latem do Golubia-Dobrzynia wracają młodzi ludzie, którzy na co dzień podczas roku szkolnego mieszkają w ośrodkach resocjalizacyjnych. Policjanci dostają informację o takich nastolatkach. - Ale nie możemy chodzić za nimi krok w krok - przyznaje komisarz. - W tym roku mieliśmy dwóch takich gości. Musieliśmy prosić sąd, żeby skierował ich z powrotem do ośrodka.
A co na to wszystko mieszkańcy miasta? - Rzeczywiście, młodzi ludzie w kapturach trochę mnie przerażają - mówi Beata Kowalczyk, mieszkanka Golubia-Dobrzynia. - Ale na co dzień czuję się w mieście bezpiecznie.
Podobnego zdania jest pani Ewa, emerytka z Golubia. - Za dnia jest bezpiecznie, ale wieczorem to aż strach z domu wyjść - przyznaje kobieta. - Najgorzej jest na tych nowych osiedlach i na ulicy Żeromskiego. Jak widzę grupkę młodych ludzi, to przechodzę na drugą stronę jezdni.
Czy statystyczny wzrost liczby małoletnich przestępców oznacza, że powinniśmy się bać? A może wręcz przeciwnie - możemy odetchnąć z ulgą, bo to tylko znaczy, że nasza policja coraz skuteczniej wykrywa przestępstwa?
- Na pewno taki wzrost nie jest czymś pożądanym - przyznaje Lewandowski. - Ale sporo pracowałem z nieletnimi przestępcami i wiem, ze im szybciej się ich złapie, tym większa szansa, że nie wyrosną na prawdziwych, dorosłych bandytów. Lepiej zapobiegać, niż potem żałować. Bo przecież zależy nam na tych młodych ludziach.