Okazało się, że specjalny bilet dla osoby niepełnosprawnej to fikcja. Winda na dworcu nie działa, nie było rampy do pociągu, a od pracowników ochrony, którzy mieli jej pomóc, usłyszała, że "musi tę sprawę rozwiązać w kasie".
- To jest strasznie poniżające. Człowiek chciałby być potraktowany jak klient, a jest po prostu traktowany jak balast - wspomina swoją podróż Diana Bulanda.
PKP Intercity przeprasza za niedogodności i zapewnia, że wyciągnie wnioski. - Sytuacja, która spotkała naszą pasażerkę, jest absolutnie karygodna i niedopuszczalna. Wobec pracownicy kas i pracowników ochrony zostaną wyciągnięte bardzo surowe konsekwencje - powiedziała Zuzanna Szopowska, rzecznik PKP Intercity.