W przeddzień ciszy wyborczej komitety prześcigały się, żeby plakaty kandydatów wisiały w jak najbardziej atrakcyjnych miejscach.
Czytelnicy w kilku przypadkach są jednak oburzeni.
Na przykład Barbara Tuptyńska, kandydatka z listy Ligi Polskiej Rodzin, uśmiechała się z okna Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Jej mąż jest obecnie wiceburmistrzem, a przedtem pełnił funkcję szefa "wodociągów".
Jak odpowiada Henryk Zdunkowski, obecny szef MPWiK, ktoś powiesił plakaty bez jego wiedzy i zgody. I tak sobie wisiały, i nikt ich nie zauważył...
Afisze Jana Wyrowińskiego i Leszka Kawskiego z Platformy Obywatelskiej ktoś nakleił obok miejskiego obwieszenia, na miejskiej tablicy. Złośliwi dociekają czy nie stało się tak za zgodą burmistrza Wacława Derlickiego, należącego do PO.
Mieczysław Komuda, informator prasowy brodnickiego magistratu zapewnia, że zarówno w przypadku Tuptyńskiej, jak i kandydatów Platformy, miasto nie wydawało zgody.
Z kolei Zbigniew Sosnowski pozdrawiał przechodniów z drzew np. przy ul. Karbowskiej w Brodnicy.
W takich przypadkach policja i Straż Miejska, zgodnie z ustawą o ordynacji wyborczej, mogły usuwać plakaty na koszt komitetów wyborczych. Z tego prawa w Brodnicy jednak ani razu nie skorzystano.
Niesmak budziły plakaty Samoobrony na murze wokół dziedzińca klasztoru (powieszone bez wiedzy duchownych) oraz m.in. LPR i PiS w siedzibie brodnickiego centrum "Caritas".
Komitety mają 30 dni na usunięcie plakatów. Po wskazanym terminie na przykład w Brodnicy, na koszt komitetów, zajmie się tym Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej.
