Imprezę jak zawsze organizuje bydgoski Pałac Młodzieży. - Co roku do naszego miasta przyjeżdża niemalże tysiącosobowa grupa chórzystów. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat trwania konkursu udział w nim wzięło prawie 38 tysięcy uczestników - mówią Dominika Kosińska i Dorota Tomaszewska z PM.
Przesłuchania będą przeprowadzane jutro w Filharmonii Pomorskiej przez cały dzień, od godz. 9 do około 18.30. Koncert galowy odbędzie się natomiast w niedzielę o godz. 12, również w filharmonii. Wstęp na wszystkie występy, także na "galówkę" jest wolny.
Początki nie były łatwe
Choć dziś śpiewanie w chórze nie jest zbyt popularne, młodzi chórzyści przekonują, że to najlepsze, co przytrafiło im się w życiu. Niektórzy przyjeżdżali na konkurs w Bydgoszczy co roku i tak pokochali nasze miasto, że postanowili związać się z nim na dłużej. Dorota Naklicka, Katarzyna Leśniewska i Przemysław Krawczyński pochodzą ze Świnoujścia i studiują w Bydgoszczy.
Choć dziś śpiewanie w chórze nie jest zbyt popularne, młodzi chórzyści przekonują, że to najlepsze, co przytrafiło im się w życiu. Niektórzy przyjeżdżali na konkurs w Bydgoszczy co roku i tak pokochali nasze miasto, że postanowili związać się z nim na dłużej. Dorota Naklicka, Katarzyna Leśniewska i Przemysław Krawczyński pochodzą ze Świnoujścia, gdzie związani byli z chórem "Logos". Teraz studiują w Bydgoszczy.
Przeczytaj również: II Festiwal Muzyki Organowej w Żninie zakończony. Chór z Szamotuł zaśpiewał Elvisa
- Już od najmłodszych lat byłam zafascynowana muzyką - opowiada Katarzyna Leśniewska, studentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. - Moja przygoda zaczęła się od gry na instrumencie i dopiero pod koniec podstawówki zaczęłam śpiewać. Na zajęcia chóru uczęszczam dopiero od 2 lat, lecz już wcześniej byłam pod wielkim wrażeniem tego, że tyle ludzi może zebrać się razem i brzmieć jak wielka całość tworząc coś niesamowitego. Na początku krępowało mnie to by zapisać się do chóru, ale cieszę się, że moim koleżankom udało się mnie namówić. Ale to właśnie dzięki tym zajęciom postanowiłam, że chcę dalej uczyć się w kierunku muzycznym.
Przemysław Krawczyński, obecnie student Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, tenor i dyrygent zaczął trafił do chóru jako uczeń szkoły muzycznej. - To było trudne, bo nie lubiłem śpiewać - mówi. - Starałem się unikać prób chóru i chodziłem z przymusu na te zajęcia. Do chóru i chóralistyki przekonałem się dopiero podczas studiów. Wtedy zacząłem uczyć się dyrygowania i poznawać tę dziedzinę od drugiej strony. Myślę też, że z wiekiem przekonałem się do śpiewania w chórze i teraz nie mogę się od tego uwolnić.
Wspólna radość jest większa
W przypadku Doroty Naklickiej, również studentki Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, śpiew w chórze to rodzinna tradycja. - Moja mama zajmuje się prowadzeniem chórów i zespołów wokalnych, tak więc dołączenie do chóru było dla mnie naturalne i raczej oczywiste - wyjaśnia. - Właściwie od zawsze śpiewałam też w zespołach dziecięcych, później młodzieżowych. Śpiewanie solo również przynosiło mi ogromną przyjemność. Okazało się jednak, że kiedy muzykuje się, śpiewa z kimś jeszcze, jest nieporównywalnie lepiej, co dopiero kiedy robi się to w 50, czy więcej osób.
Jak podkreślają studentki, takie chóralne wyjątkowe przeżycie. - Uwielbiam uczęszczać na te zajęcia, bo mogę rozwijać się muzycznie, spotkać fajnych ludzi i przede wszystkim śpiewać - mówi Katarzyna Leśniewska. - Wtedy czuję, że należę do czegoś większego, że to, co robimy razem, coś znaczy.
- Myślę, że bycie częścią takiej "wspólnoty", jaką jest chór, bardzo wpływa na ukształtowanie charakteru - wyjaśnia Dorota Naklicka. - Uczy dyscypliny, współpracy, odpowiedzialności za innych i wytrwałości. Po jakimś czasie śpiewania razem, przebywania ze sobą, stajemy się jednym zgranym organizmem. Te więzi najbardziej umacniały wyjazdy na warsztaty, koncerty, ale przede wszystkim konkursy, na których każdy dawał z siebie tyle, ile tylko mógł, nawet gdy nie zawsze robił to na próbach. Wspólnie odnoszone sukcesy to bardzo budująca i motywująca do dalszej pracy nagroda, i ogromna ogromna radość. Radość z sukcesu jest jeszcze większa niż może to wyobrazić sobie solista. Pozytywne emocje rosną, kiedy się je dzieli z innymi i wspólnie przeżywa. Negatywne z kolei, wynikające z porażki jest znieść wtedy dużo łatwiej. Taki chóralny świat jest bardzo bardzo piękny, i myślę, że byłby naprawdę magicznym sposobem na życie.
Czytaj e-wydanie »