- Nie wszyscy znają znaczenie słowa biosurfaktanty - mówił podczas uroczystości (31 marca) Marcin Pawlikowski, wiceprezes Boruty-Zachem. - To zielona chemia, czyli środki powierzchniowo czynne wykorzystywane w farmacji, produkcji kosmetyków i artykułów do utrzymania czystości, a nawet podczas wydobywania ropy naftowej.
Obniżają napięcie powierzchniowe cieczy i tak tworzy się piana, którą znamy m.in. z pianek do włosów i golenia, płynów do naczyń, mydeł, szamponów, proszków do prania, kostek toaletowych. To środki pochodzenia naturalnego, bezpieczne dla środowiska i ludzi (m.in. alergików). Są w 100 proc. degradowalne, mają lepsze właściwości niż chemiczne odpowiedniki.
- To krok do zielonej Europy, bo biosurfaktanty wyeliminują dotychczasowe chemiczne surfaktanty. Ten rynek jest wart 30 mld dolarów, więc mamy o co zawalczyć. Skorzysta również region, ponieważ biosurfaktanty powstają na bazie fermentacji śruty rzepakowej, a Kujawy są potentatem w produkcji rzepaku, więc nie ma problemu z jego pozyskaniem i transportem - dodaje Pawlikowski.
- Otwarcie linii produkcyjnej biosurfaktantów to ogromny sukces i zalążek nowego biznesu - uważa Wiesław Sażała, prezes Boruty. - Dowiedliśmy, że można wytwarzać bezodpadowo i uzyskać produkt bezpieczniejszy dla ludzi, środowiska. Zaprzęgając do pracy bakterie uzyskaliśmy kolejne substancje, które zamierzamy w przyszłości pozyskiwać w produkcji kaskadowej, czyli po rozbudowaniu naszej linii w biorafinerię. Świat będzie odchodził od tradycyjnych rafinerii opartych na przerobie ropy naftowej, koszty środowiskowe są zbyt wysokie. Wystarczy opracować biotechnologię, która może konkurować kosztowo z tymi masowymi-chemicznymi.
