MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie przeżył katastrofy samolotu CASA na Pomorzu

Onet.pl
fot. wikipedia.pl
Nikt nie przeżył katastrofy samolotu wojskowego CASA, który z wysokości 200 metrów runął na las pod Mirosławcem (Zachodniopomorskie).

W katastrofie zginęło 10 osób - potwierdziło Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Karetki zawracają, wszystko spłonęło - mówi Janusz Napiórkowski, dyrektor szpitala wojskowego w Wałczu.

Dotychczas znaleziono 7 ciał - potwierdziło pogotowie ratunkowe.

- Mam postawionych w pełnej gotowości lekarzy z kilku szpitali - mówi Napiórkowski. - Ale dostałem informację, że nasze karetki zawrócono, bo na miejscu katastrofy wszystko spłonęło. A to oznacza, że wszyscy tam zginęli - dodaje.

Frątczak: było 10 osób

- Mogę potwierdzić, że ze wstępnych informacji uzyskanych od wojska, na pokładzie samolotu było 4 członków załogi i 6 pasażerów. Okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia są następujące: około godziny 19.10 samolot transportowy typu CASA C-295, podchodząc do lądowania na lotnisku w Mirosławcu spadł przed lotniskiem na teren zalesiony, doszło do pożaru - powiedział rzecznik straży pożarnej w Poznaniu Paweł Frątczak. Z kolei z wcześniejszych nieoficjalnych informacji wynikało, że na pokładzie mogło być nawet 25 osób. Część z nich miała jednak wysiąść podczas międzylądowania na lotnisku w Krzesinach.

Na pokładzie byli uczestnicy konferencji "Bezpieczeństwo Lotów". Zgłoszenie o wypadku straż pożarna otrzymała ok. godz. 19.30.

Pożar już ugaszono

Ugaszono wrak samolotu CASA - poinformowała straż pożarna w Wałczu. Jednostki straży wracają już do bazy - były to wojskowe jednostki.

Rozcinany jest kadłub maszyny. Na miejscu wypadku jest też już specjalna komisja.

Po upadku doszło do pożaru lasu. Działania na tym terenie mogą potrwać nawet kilka godzin. Fragmenty roztrzaskanego samolotu znajdują się na bardzo dużym obszarze.

Samolot wojskowy typu CASA, którym lecieli oficerowie z Warszawy, miał międzylądowania w Powidzu, w Krzesinach. Miał też lądować w Mirosławcu i dalej w Świdwinie. Maszyna należała do 13 Eskadry Lotnictwa Transportowego.

CASA C-295 M - transportowiec do przerzutu żołnierzy

Produkowany od 9 lat CASA C-295 M to hiszpański samolot transportowy. Z maszyn tego typu korzystają siły powietrzne 8 krajów, w tym Polski. Polska dysponuje 10 samolotami tego typu, używanymi przez krakowską 13. Eskadrę Lotnictwa Transportowego. Na ich pokładzie może lecieć około 70 żołnierzy.

Transportowce te wykorzystywane są obecnie m.in. do "przerzutu" żołnierzy w rejon prowadzonych przez wojsko misji. Mogą służyć także m.in. do przewozu ładunków i pojazdów, transportu spadochroniarzy i operacji ich zrzutu, dostarczania ładunków z powietrza czy ewakuacji rannych.

"Rzeczpospolita": zużyte samoloty?

15 styczna "Rzeczpospolita" informowała, że Żandarmeria Wojskowa interesuje się sprawą serwisowania wojskowych samolotów transportowych CASA.

Tylko sześć z tych samolotów jest w tej chwili sprawnych. Reszta przechodzi gruntowne remonty i naprawy. A to jedyne samoloty, które zapewniają most powietrzny między Polską, a naszymi kontyngentami wojskowymi w Iraku i Afganistanie. Maszyny latają praktycznie bez przerwy. W 2007 r. już w czerwcu wykorzystały przysługujące im limity lotów wojskowych.

Tak intensywna eksploatacja maszyn powoduje, że ulegają awariom i usterkom. Także częściej niż zakładano siedem lat temu - podczas zakupu - maszyny muszą przechodzić przeglądy techniczne informowała tydzień temu "Rzeczpospolita".

Podejrzewano korupcję przy zakupie

W dochodzeniu jakie prowadzi Żandarmeria Wojskowa chodzi o ewentualną korupcję, do której mogło dojść podczas podpisywania umowy zakupu maszyn od hiszpańskiego koncernu EADS.

Umowę w połowie 2001 roku podpisał ówczesny minister obrony narodowej Bronisław Komorowski. W zamian za zamówienie hiszpańskie spółki EADS CASA i Avia System Group kupiły większościowy pakiet PZL Warszawa-Okęcie. Miało tam powstać m.in. centrum serwisowe dla samolotów. Ale nie powstało.

Przez to, że nie ma w Polsce parku części zamiennych i centrum serwisowego, a samoloty przechodzą wszystkie przeglądy i naprawy w Hiszpanii. Trwa to znacznie dłużej niż gdyby odbywały się to w kraju. - Wszystko mogło być wykonywane w Polsce - uważa ekspert wojskowy i redaktor miesięcznika "Raport WTO" Grzegorz Hołdanowicz - Wystarczyło postawić odpowiednie warunki w umowie zakupu samolotów" - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska