Przekonali się o tym ci, którzy podczas Nocy Poetów doczekali jego koncertu. Bard, który kocha Brodskiego, Wysockiego i Stachurę, wystąpił jako ostatnia gwiazda tegorocznej Nocy i nie zawiódł. Trudno zapomnieć klimat tego niezwykłego koncertu, ze świetną muzyką zespołu Kameleon i z dyskretnym prowadzeniem przyjaciela Czyżykiewicza - Wojciecha Kassa, poety i przewodniczącego jury Ogólnopolskiego Konkursu Jednego Wiersza. Czyżykiewicz ma już pięćdziesiątkę na karku, a śpiewa lat trzydzieści. Konsekwentnie idzie własną drogą, unikając banału i mody. Jest do bólu prawdziwy w tym, co robi i chyba doceniła to widownia, spontanicznie intonując "sto lat" i wstając z miejsc, by nagrodzić go za ten piękny występ. Czekaliśmy na Czyżykiewicza dziesięć lat, długo o nim nie zapomnimy.
Przeczytaj też: Chojnicka Noc Poetów w sobotę. Szykujcie się na wiele atrakcji!
Co jeszcze zostanie nam w pamięci? Pewnie to, że pogoda była znakomita, że widownia jak zwykle wypełniona do ostatniego niemal miejsca. I to, że poezja ma się dobrze, o czym świadczyły wiersze zaproszonych gości - Beaty Patrycji Klary, Grażyny Wojcieszko, Wojciecha Kassa i Pawła Szydła. A laury za najlepszy wiersz w konkursie ogłaszanym co roku przez Miejską Bibliotekę Publiczną trafiły tym razem do Magdaleny Kamińskiej z Kwidzyna. - Cieszę się z tej nagrody - mówił Kazimierz Rink, poeta z Tucholi, który w konkursie zajął drugie miejsce. - Bo z Nocą jestem związany od początku, bo bliskie są mi Chojnice, bo ...cieszę się...
Gwiazdy były w tym roku różnej jasności. Od olśniewającej Anny Romantowskiej, która rozumie to, co mówi, co wcale nie jest łatwą sztuką, i która udowodniła, że wszystko jest poezją, nawet gdy poeta przeklina niczym pospolity ulicznik, patrz wiersze Świetlickiego. Przez Halinę Rowicką, która nie bardzo znalazła klucz do tej imprezy i zdaje się, że nie zdawała sobie sprawy, że nie wystarczy epatować swoimi rymami i ...katastrofą smoleńską, by publiczność dała się kupić. Po Jerzego Zelnika, nadal przystojnego, ale momentami klepiącego Miłosza jak pacierz.
Do tego pełna świeżości Agata Bernadt z ks. Janem Twardowskim, na dodatek w towarzystwie Ernesta Brylla i ich uroczy dialog pewnie zapadł w pamięć widowni. Nie mówiąc już o Leszku Długoszu, w którym można się zakochać bez trudu za jego dobór tekstów, za to, jak je śpiewa i jaką ma do tego muzykę.
W sumie - dobrze, że mamy Noc Poetów. I oby trwała jak najdłużej.
Czytaj e-wydanie »