Alkohol, fajerwerki, beztroska zabawa - ten zestaw często powoduje, że sylwestrowa noc obfituje w różnego rodzaju wypadki. Z informacji policji, służb ratowniczych i szpitali wynika jednak, że tym razem bydgoszczanie witali Nowy Rok dość spokojnie.
- W nocy ze środy na czwartek nie odnotowaliśmy żadnych poważniejszych wypadków - potwierdza Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji.
Siedemnaście razy interweniowali w nocy strażacy. - Mimo to była to jedna ze spokojniejszych sylwestrowych nocy jakie pamiętamy, ponieważ nasza aktywność, z wyjątkiem jednego zdarzenia (piszemy o nim powyżej - red.), ograniczyła się do gaszenia podpalonych śmietników - usłyszeliśmy od oficera dyżurnego bydgoskiej straży pożarnej.
Podobnie pierwszą noc nowego roku zapamiętali w pogotowiu ratunkowym. - Była dość pracowita, ale generalnie bez żadnych poważniejszych wypadków - informuje dyspozytorka stacji.
Również lekarze szpitala wojskowego nie musieli ratować poparzonej skóry ani urwanych fajerwerkami palców. - Nie mamy na oddziale żadnego pacjenta, który ucierpiałby podczas sylwestrowych zabaw ze sztucznymi ogniami - mówi lekarz dyżurny oddziału ratunkowego szpitala wojskowego.
Czy równie spokojnie ta jedyna noc w roku minęła w bydgoskich szpitalach uniwersyteckich nie udało się nam dowiedzieć. Ich pracownicy odesłali nas bowiem do rzeczniczki obu lecznic, a ta 1 stycznia nie pracuje.