Elżbieta Lorenc, która od piątku pełni funkcję prezesa zarządu spółki Centrum Medyczne im. Janusza Korczaka ma 50 lat. Niemal całe swoje zawodowe życie (od roku 1977) związała ze szpitalem w Szubinie.
Już po szkole średniej
Pracę w placówce podjęła po ukończeniu średniej szkoły medycznej. Potem była przerwa na studia. Z tytułem magistra nowa pani prezes wróciła do szpitala. Była m.in. przełożoną pielęgniarek lecznictwa otwartego. Ostatnio pełniła funkcję naczelnej pielęgniarek. - To grupa najliczniejsza w szpitalu. Trzeba posiadać duże umiejętności kierowania zespołem - podkreślała prezes Lorenc informując, że dokształca się. Studiuje w Warszawie zarządzanie. - Czyli nigdy nie kierowała pani żadną firmą? - dociekali dziennikarze. - Nie, już mówiłam - żachnęła się nowa prezes. Zapewniła, że zna doskonale szpital i jego problemy. Propozycja objęcia stanowiska złożona jej została jakiś czas temu. Trochę się zastanawiała, w końcu powiedziała "tak". Zapewniła też, że nie jest związana z żadną partią polityczną.
Podpytywana o rodzinę wyjaśniła, że jest mężatką. Ma troje dzieci. Najstarsza córka - Magdalena - studiuje w Poznaniu w Uniwersytecie Adama Mickiewicza, syn Adam jest na pierwszym roku budownictwa, wybrał Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy (dawny ATR). Najmłodsza córka Renata ma 14 lat i jest uczennicą II klasy gimnazjum.
Nie można było czekać
- Dlaczego nie ogłoszono konkursu na stanowisko prezesa? Zdaniem starosty chodziło o czas.
Jak wyjaśniono - spółka niespodziewanie wykazała straty. Kwota jest pokaźna, bo 489 tys. zł. Na 8 marca zaplanowano spotkanie prezesa z zarządem powiatu. Wystąpił o to prezes Nowak i zaznaczył, że chodzi o dalsze istnienie Centrum Medycznego. Wcześniej w piśmie do Rady Nadzorczej informował o groźbie utraty płynności finansowej, czego konsekwencją powinna być likwidacja centrum.
- Skoro prezes nie wierzył, że mu się uda wyprowadzić spółkę z kłopotów - to nie było na co czekać - powiedział wczoraj starosta Kinderman, zaznaczając, że decyzję pojęli członkowie rady nadzorczej.
Nie do nas to pytanie
Nas interesowało m.in. czy to prawda, że Mateusz Nowak wypowiedzenie z pracy otrzymał faxem. - Nie do mnie to pytanie. Adresatem powinni być członkowie rady nadzorczej - powiedział starosta Kinderman.
Pytaliśmy też o koszty jakie ponieść trzeba będzie w związku ze zwolnieniem Nowaka. Swego czasu mówiło się, że żądał on dla siebie - w razie zwolnienia - dużego odszkodowania. Tu odpowiedź była uspokajająca. Dziennikarzy poinformowano, że w grę wchodzi tylko 3 miesięczne wypowiedzenie, co stanowi około 25 tys. zł. Wicestarosta Tomasz Miłowski zwrócił uwagę, że prezes Nowak nie zintegrował się z pracownikami szubińskiego szpitala. Miał także skłonności do informowania władz o niektórych swych działaniach post faktum. Np. o zgodę na poręczenie kredytu wystąpił, gdy rozpoczęta została już w tej sprawie procedura przetargowa.
Starostowie nie chcieli wczoraj zdradzać szczegółów dotyczących planów ratowania służby zdrowia w powiecie. Andrzej Kinderman powtórzył tylko to co mówił na ostatniej sesji - że warianty są cztery. Nie zaprzeczył, że rozważana jest także możliwość połączenia obu szpitali. Prawnicy muszą ustalić jednak, czy jest to prawnie możliwe. Z kolei wicestarosta Miłowski zachęca do aktywności mieszkańców. Jeśli mają jakieś pomysły - zaprasza do Starostwa.