To ostateczny koniec wielomiesięcznego sporu i przepychanek. Polscy żużlowcy, zwolennicy starych tłumików, przegrali z kretesem. Od 22 maja (czyli od najbliższej kolejki spotkań ligowych) każdy z żużlowców będzie zobowiązany do korzystania z nowego sprzętu. Do tej pory taki obowiązek mieli tylko ci, którzy startowali w ligach zagranicznych i imprezach międzynarodowych. W Polsce zawodnicy wywalczyli sobie możliwość jazdy na starych urządzeniach. Ale nawet w swoim gronie nie byli zgodni, bo część z nich wyłamała się z protestu. Do końca walczyli m.in. Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej. Choć każdy z nich na nowych tłumikach startuje w cyklu Grand Prix.
Decyzja GKSŻ wydaje się być ostateczna (choć trudno o pewność, bo żużlowa centrala kilkakrotnie zmieniała zdanie w kwestii tłumików). Od niedzieli nowy sprzęt będzie obowiązkowy w polskich ligach, a od 29 maja we wszystkich innych zawodach rozgrywanych na krajowych torach.
Zdecydowana większość żużlowców powinna być zadowolona z tej decyzji. Nie chcąc rezygnować ze startów w innych ligach i turniejach międzynarodowych, musieli zmieniać sprzęt na starty w Polsce. Teraz tego problemu mieć nie będą.
Przypomnijmy, że Międzynarodowa Federacja Motocyklowa (FIM) wprowadziła nowe tłumiki, by zredukować hałas na żużlowych stadionach. Polscy żużlowcy uznali je jednak za niebezpieczne (miały powodować gorsze prowadzenie motocykla, zwłaszcza na przyczepnych torach). Do tej pory tych zarzutów jednak nie potwierdzono.
Czytaj e-wydanie »