Z Przemysławem Buczkowskim, nowym najemcą Węgliszka próbowaliśmy się kontaktować wielokrotnie. Chcieliśmy zapytać, co planuje w dawnej kawiarni. Później pojawiła się informacja, że nowy Węgliszek ma się nazywać El Buczi. Po dyskusji, jaka w związku z propozycją nazwy się wywiązała Buczkowski usunął ją z profilu na Facebooku, a stronę restauracji dezaktywował. Nie można było się z nim jednak skontaktować. Odezwał się dopiero wczoraj. Do naszej redakcji trafiło jego oświadczenie, w którym Buczkowski pisze między innymi, że "jako nowy dzierżawca tego miejsca czuję się w obowiązku zabrać głos i - szanując zainteresowanie opinii publicznej - wyjaśnić kilka kwestii."
Czytaj:
To koniec bydgoskiego Węgliszka. Teraz będzie... El Buczi
Oto, co wyjaśnia: "Węgliszek nie istnieje od trzech lat. Miejsce, w którym przez dwie dekady z różną częstotliwością spotykali się ludzie reprezentujący tzw. środowiska artystyczne, szpeci więc Rynek, wizytowy plac miejski, pustą witryną. Była próba reaktywacji lokalu przez prywatnego najemcę - zakończyła się porażką. (...) Podczas postępowania, które wyłoniło nowego dzierżawcę, przedstawiłem taki model, który - choć jest nowy dla tego miejsca, to mocno osadzony w tradycji Węgliszka i w pełni szanujący wrażliwość ludzi, dla których ta tradycja jest wartością. Pierwszą decyzją, jaką podjąłem po przejęciu lokalu, było ponowne wywieszenie tabliczki mosiężnej z Węgliszkiem nad wejściem do lokalu. Kolejnym krokiem było przywrócenie do dawnej świetności Piwnicy Węgliszka.
Czytaj: Kawiarnia Węgliszek w Bydgoszczy wkrótce zyska nowe życie
Łączników z przeszłością będzie więcej. Zostaną wszystkie zewnętrzne logotypy, choćby wielkie mosiężne klamki z wygrawerowaną nazwą Węgliszek, kolorystyka, pewne elementy wystroju. Również artyści znajdą tu swoje miejsce. Moim planem nie jest budowanie kolejnego Węgliszka, tylko autorskiej restauracji uwzględniającej tradycje miejsca, w którym się znajduje. Dlatego uznałem, że trwanie przy nazwie Węgliszek byłoby nieuczciwością. Mam prawo do nazwania jej dokładnie tak, jak uznam za stosowne". Czyli jak? - zapytaliśmy go wczoraj. - Powiem o tym w odpowiednim czasie - odpowiedział nam.
Buczkowski prosi o cierpliwość: "Rozumiem, że nazwa lokalu nie musi wszystkim się podobać. Nie można jednak odmawiać mi prawa do decydowania o nazwie mojej działalności. To bydgoszczanie albo ją zaakceptują, albo odrzucą. Zrobię wszystko, by przywrócić to miejsce do życia".
Czytaj e-wydanie »