Anonimowy internauta przekonywał m. in., iż "Jaro" został zwolniony za rysunek ośmieszający prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Praca przedstawiała prezydenta z petem w ustach i napisem "Bob budowniczy". Koparka za jego plecami nawiązywać miała do słynnych już obrazków z otwarcia budowy inowrocławskiej obwodnicy.
Twórca mema jednak na tym nie poprzestał. Sugerował również, iż pracę w inowrocławskich jednostkach organizacyjnych dostaje się dzięki związkom z posłem PO Krzysztofem Brejzą.
Poseł nie chce zagłębiać się w treści publikowane w tym memie. - Nie zajmuję się hejtami. Mam ważniejsze sprawy, takie jak spotkania z wyborcami i organizowane dyżury poselskie. Rozpocząłem cykl warsztatów prawniczych, które cieszą się dużym powodzeniem mieszkańców regionu. Na tym się koncentruję w ostatnim czasie - komentuje Krzysztof Brejza.
Anonimowy internauta pod koniec swego mema zachęcił internautów, by pisali do prezydenta Inowrocławia maile o treści: "Jestem przeciwny/a upolitycznianiu kultury". Z naszych informacji wynika, iż odzew był potężny. Dokładnej liczby tych listów nie udało nam się ustalić. - Nie liczymy ich, naprawdę mamy poważniejsze sprawy - wyznaje Agnieszka Chrząszcz, rzecznik prasowy prezydenta.
Osoby, które wysłały maila protestacyjnego do prezydenta, otrzymywały odpowiedź zwrotną o treści: "Lubisz być manipulowany przez działania hejterskie? To masz problem to jest TWÓJ PROBLEM! NIE dla hejterskiego wykorzystywania parakultury w polityce". - Tak odpisywał urząd miejski z prezydenckiego maila. To jest poziom instytucji publicznej? - pyta nas jeden z internautów.
Agnieszka Chrząszcz przypomina, iż prezydent Ryszard Brejza zaangażował się w mediację w sprawie konfliktu w KCK i doprowadził do powrotu Jarosława Wojtasińskiego do pracy. Mem krążący po internecie nazywa manipulacją.
- Zawiera informacje kłamliwe, wyszydza osoby wykorzystując ich wizerunek bez ich zgody w sposób mający ich poniżyć. Osoby, których wizerunek został niezgodnie z prawem upubliczniony w tym memie, zgłosiły sprawę na policję. Sprawa znajdzie finał w sądzie - przekonuje Agnieszka Chrząszcz i kontynuuje: - Ten mem to objaw hejterstwa, upowszechniania brudnych szkalujących materiałów, za które nikt nie bierze odpowiedzialności, a które w samej Polsce przyczyniły się do niejednej tragedii. Media niedawno informowały o kilkunastoletniej dziewczynie, która rzuciła się pod samochód, bo rówieśnicy szkalowali ją w internecie, o chłopcu, który powiesił się, bo był wyszydzany w internecie. To są skutki hejterstwa. Takich przykładów są już setki - komentuje Agnieszka Chrząszcz.