Obiecujące wiatry

Od roku stoi w Pruszczu maszt z czujnikiem mierzącym siłę wiatru. - Badania satelitarne wykazały, że może odpowiadać fermie wiatrowej, ale nie ma co do tego stuprocentowej pewności - wyjaśnia Anna Pawlik, urbanista z Urzędu Gminy w Pru-szczu. - Dopiero szczegółowy pomiar wyjaśni, czy nie zdarzają się u nas wiatry krytyczne, czyli momentami zbyt silne lub za słabe na potrzeby fermy wiatrowej.

Może czujnik już działa?

Podobne rokowania co do wiatru badania satelitarne wykazały w Bzowie. - Znalazł się developer, który złożył ofertę jednemu rolnikowi z tej wsi. Chodzi o więcej niż dwadzieścia wiatraków - przyznaje Krzysztof Michalak, wójt gminy Warlubie. - Pan ten poprosił mnie o pomoc w przeanalizowaniu umowy, zaproponowanej mu przez developera. Ani ja, ani nasz mecenas, nie dopatrzyliśmy się w niej rażących błędów. Ale nie mam dotąd informacji, jakoby coś się w tej sprawie ruszyło. Chociaż może się to odbywać poza moją wiedzą. Może działa już u nas jakiś czujnik?

Nie ma planów dla roli

W razie, gdyby obie gminy zechciały przyjąć elektrownie wiatrowe, będą zmuszone do opracowania planów zagospodarowania przestrzennego pod wiatraki, bo to inwestycja pożytku publicznego. - Mówimy o ziemi rolnej. Nie znam gminy w Polsce, która miałaby gotowe plany dla roli - zauważa Michalak. Warto dodać, że opracowanie planów jest kosztowne.
Inna rzecz, że przed planowaniem, gmina musiałaby zmienić studium uwarunkowania przestrzennego. - Wszystkie te procedury zajęłyby co najmniej dwa lata - dodaje Krzysztof Michalak, ale gotów jest je przejść, jeśli będzie ku temu inicjatywa. - Wierzę w nią, bo inwestowanie w odnawialne źródła energii to droga do dobrego interesu - zauważa Krzysztof Michalak.

Jeśli będzie trzeba, załatwimy formalności

Podobnego zdania jest Pruszcz. - Podobnie jak Warlubie, jesteśmy jeszcze przed wszystkimi formalnościami, ale jeśli będzie trzeba, zrealizujemy je - zapowiada pani Pawlik.