- Zanim porozmawiamy o niesprawiedliwej ocenie, która już została postawiona, zastanówmy się, jak takich sytuacji uniknąć - mówi psycholog i pedagog, Barbara Lorenc. - Większość nauczycieli zwykle pamięta, żeby przed sprawdzianem podać jasne kryteria, według których zamierza oceniać prace. Jednak niektórzy o tym zapominają. I właśnie wtedy rodzi się poczucie: napisałem dobrze, a ocena jest zaniżona.
Często bowiem nauczyciel nie ocenia tylko wiedzy. Lubi, jeśli uczeń pisze całymi zdaniami, a obniża stopień za wypowiedzi wypunktowane od myślników. Niektórzy obniżają stopień za brzydkie pismo oraz za błędy ortograficzne i interpunkcyjne, nawet jeśli to biologia, fizyka, chemia... - Nauczyciel ma do tego prawo i nie należy się z tym kłócić - _tłumaczy Barbara Lorenc. - Jednak ważne, by o wszystkich swoich wymaganiach powiedział bądź na początku semestru, bądź - jeśli praca ma być jakaś szczególna - przed konkretnym sprawdzianem.
Jeśli nie znacie kryteriów
należy się o nie dopytać. Oczywiście, nie w sposób, który wasz nauczyciel odebrałby jako oskarżenie "a pani nie podała kryteriów!!!". Wystarczy zapytać: czy mamy pisać krótko, czy im więcej tym lepiej? Pełnymi zdaniami, czy wystarczy "od myślników "? Czy potrzebne są rysunki, wykresy itp.? I na końcu: czy jest jeszcze coś, o czym powinniśmy wiedzieć? W ten sposób dowiecie się wszystkiego i nie będzie nieporozumień.
Jeśli jednak klamka zapadła, czyli mamy
czerwono na białym
że oceniono nas na stopień, z którym się nie zgadzamy?
- Tylko w przypadkach ewidentnych, na przykład, gdy punkty zostały źle podliczone, warto pójść i zapytać, czy nie nastąpiła pomyłka - mówi Barbara Lorenc. - Jeżeli natomiast sprawa jest dyskusyjna, na przykład - wydaje nam się, że nasza wypowiedź zasługuje na więcej, można owszem pójść, ale rozmawiać raczej o tym, jak ocenę poprawić. Jak należałoby napisać, żeby dostać większą liczbę punktów? Czego zabrakło? Trzeba tłumaczyć, że potrzebne jest nam to na przyszłość lub - konkretnie - do poprawy tejże oceny. Istnieje szansa, że nauczyciel sam dojdzie do wniosku, że się pomylił. Jeśli nie, być może zwróci uwagę na fakt, że jednak nam zależy. I przy następnym sprawdzianie będzie już pamiętał, że zaczęliśmy się starać.
Zdaniem psychologów w najgorszej sytuacji są
osoby, do których przylgnęła łatka
- _Trudno zmienić zdanie o uczniu, który nie starał się, nie uważał, nie uczył i nagle zabłysnął. Zawsze istnieje podejrzenie, że ściągał. Może też pokutować przekonanie, ze jedna jaskółka wiosny nie czyni. Skoro uczeń jest przeciętny, a napisał dobrze, niech pokaże, że w ogóle zamierza być dobry. Niestety, tak już jest zbudowana psychika każdego człowieka, nauczycieli także - lubią się o czymś przekonać trzykrotnie, zanim w coś uwierzą.
Barbara Lorenc proponuje więc, by zamiast walczyć o ocenę, po prostu udowadniać nauczycielowi, że jego przedmiot nie jest nam obojętny. Można w skupieniu wysłuchać uwag odnośnie naszego sprawdzianu, można zapytać, czy wolno nam będzie stopień podwyższyć, można powiedzieć, że chcemy się starać o lepszą ocenę na semestr i czy w związku z tym nie przygotować jakiegoś referatu? I tak dalej. Jeśli nauczyciel zobaczy, że nagle jego przedmiot stał się naszym hobby (nawet jeśli to sformułowanie trochę przesadzone), na pewno nie będzie zaniżał nam ocen.
A jeżeli mamy problem, bo nasz belfer
po prostu nas nie lubi?
Jeśli nie ma znaczenia, jak bardzo się uczymy, i tak oceni nas krzywdząco? - W takich sytuacjach pozostaje tylko jedno - rozmowa z wychowawcą - radzi psycholog. - Niestety, czasem musimy się odwołać do pomocy innych. Pamiętajmy jednak, że jeśli już interweniujemy w ten sposób, powinniśmy mieć dowody. Na przykład sprawdziany. Powinni też nas popierać koledzy z klasy. Nasze odczucie w tym przypadku to za mało.
Ocena do bani
Anita Chmara

Jeżeli ocena, którą dostałeś, jest niższa, niż być powinna, masz dwa wyjścia: powiedzieć o tym lub nie. Co lepsze? To zależy.