https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ochotnicy po pracy

Andrzej Bartniak
Ratownicy włożyli wiele serca w remont  jelcza. Na zdjęciu Grzegorz Danielewski i  Zbisław Talarowski (po prawej)
Ratownicy włożyli wiele serca w remont jelcza. Na zdjęciu Grzegorz Danielewski i Zbisław Talarowski (po prawej)
Wprawdzie ma już 20 lat, ale po remoncie wygląda najwyżej na 10. Mowa wozie bojowym jelcz, którego otrzymali strażacy z OSP Ratownik. Najciekawsze jest jednak, że większość ochotników, to zawodowi strażacy.

Wprawdzie OSP Ratownik istnieje już prawie cztery lata, ale faktyczna działalność tej formacji trwa od dwóch. W tym czasie uczestniczyli w ponad 50 wyjazdach. Ponieważ wśród druhów z Ratownika nie brakuje prawdziwych specjalistów z zakresu: ratownictwa medycznego czy też doświadczonych płetwonurków, są niezwykle przydatni w akcjach, gdzie inne zastępy OSP nie mają szans popisać się umiejętnościami. Tak było np. podczas lipcowego wypadku na obwodnicy lub poszukiwań zwłok mężczyzny, który utonął na Wyrwie. Ale fachowość ochotników nie może dziwić, skoro większość z nich to zawodowcy. Spośród 32 członków OSP, aż 19 to strażacy związani z Komendą PSP w Świeciu. Szeregi zasilają także pracownicy pogotowia, mechanicy, a nawet uczniowie.

Dodatkowe 6 tys. litrów

Można sobie zadać pytanie po co OSP, skoro w mieście jest straż zawodowa? Otóż w godzinach popołudniowych, w stanie gotowości zazwyczaj jest sześciu strażaków. Najczęściej taka obsada w zupełności wystarcza, są jednak sytuacje, gdy wymagają wsparcia. Wtedy alarmowe sms-y dyspozytor wysyła także do OSP.

- Oprócz samochodu przystosowanego do udzielania pomocy przedmedycznej, dysponujemy także łodzią, a od niedawna również wozem bojowym, ze zbiornikiem na 6 tys. litrów - wymienia Zbisław Talarowski, naczelnik OSP.

Własnymi rękoma

Gdy Komenda powiatowa otrzymała nowy wóz bojowy, stało się jasne, że zastąpi on jeden z wysłużonych wozów. 20-letni jelcz, niejako w spadku, przypadł Ratownikowi. - Samochód wymagał gruntownego remontu, wiele blach było skorodowanych - mówi Grzegorz Danielewski, prezes OSP. - Praktycznie wszystkie naprawy dokonaliśmy we własnym zakresie, dzięki ogromnemu wsparciu firmy Kotłoinwest, która oprócz materiałów udostępniła nam także swój warsztat i profesjonalny sprzęt. W remont najbardziej zaangażował się Andrzej Giczela, który od początku do końca nadzorował wszystkie prace.

Pan Andrzej, z zawodu monter konstrukcji stalowych, swoją przygodę z OSP rozpoczął 11 lat temu. Zaczynał w Lnianie, potem był w Osiu, dziś zasila szeregi Ratownika. - Do ochotniczej straży trafiłem przez przypadek - wspomina - Brakowało chłopaków na zawody i ktoś zaproponował, aby pojechał. Najpierw były jedne zawody, potem drugie i tak już zostało.

Działalność w straży jest dla niego odskocznią od życia codziennego. Pozwala również sprawdzić się w ekstremalnych sytuacjach. Aby być jak najbardziej użytecznym, przeszedł szkolenie medyczne oraz zdobył uprawnienia płetwonurka. Chociaż zaliczył już dziesiątki wyjazdów, za każdym razem wsiadając do samochodu, czuje dreszcz emocji. - Nigdy nie wiadomo, co zastaniemy na miejscu - mówi, - Nie zapomnę, gdy z rozbitego samochodu wyciągaliśmy ciało mojego kolegi.

Ale członków OSP Ratownik można oglądać w akcji także podczas różnego rodzaju pokazów. Szczególnie widoczni są w czasie prowadzonej - co roku w innej gminie - akcji "Uratuj życie".

Tekst i fot.


Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska