https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od czego są partyjni koledzy? Dadzą fotel prezesa. A nawet dwa

Dariusz Knapik [email protected] Tel. 52 32 63 141
www.sxc.hu
Wiceszef kujawsko-pomorskiej Platformy poległ w wyborach i stracił posadę burmistrza Rypina. Koledzy z PO szybko znaleźli jednak dla niego ciepły fotel.

Jeszcze w grudniu ub. roku przegrany burmistrz Rypina Marek Błaszkiewicz nie krył "Pomorskiej", że szuka pracy i znalazł się bardzo niekomfortowej sytuacji. Jego stresy skończyły się już w następnym miesiącu. Z początkiem roku zarząd województwa powierzył mu misję ratowania przejętych właśnie od ministra skarbu spółek PKS.

Błaszkiewicz jest w Platformie figurą, zastępcą samego jej wojewódzkiego szefa Tomasza Lenza. Zasiada w Regionalnym Zarządzie PO, razem z marszałkiem Piorem Całbeckim, szefem zarządu województwa. Ten właśnie zarząd posadził byłego burmistrzowi na nowym fotelu.

Marszałek nic nie musi

Dziś Błaszkiewicz rozbi błyskawiczną karierę. Już dzień dobry został w Urzędzie Marszałkowskim głównym specjalistą d.s. PKS. Już 17 marcu mianowano go pełnomocnikiem zarządu województwa, 23 marca został prezesem spółki PKS we Włoclawku, a dzień później - w Brodnicy. W obu przypadkach nie zawracano sobie głowy konkursami.

- Prawo nie obliguje do tego samorządu województwa - twierdzi Piotr Kryna, dyrektor Departamentu Nadzoru Właścicielskiego, odpowiadając na nasze pytania, skierowane do rzecznika marszałka. Przyznaje też, że były burmistrz pobiera dziś dwie prezesowskie pensje, ale za to funkcję pełnomocnika pełni społecznie.

Wkrótce będzie też szefem PKS w Inowrocławiu i Lipnie. Marszałek nie kryje bowiem, że chce połączyć wszystkie spółki.

Błaszkiewicz przyznaje nam, że obie, kierowane przez niego spółki cienko przędą. Kolejny raz z rzędu zamknęły ub. rok ujemnym wynikiem. Najgorzej stoi Włocławek, gdzie ta sytuacja utrzymuje się już od 4-5 lat. Wszystko wskazuje, że nie lepiej jest w Lipnie i Inowrocławiu, ale mimo żądań radnych sejmiku, marszałkowscy urzędnicy ukrywają przed nimi te dane.

- Dlaczego pod kierownictwem pana Błaszkiewicza znalazł się akurat PKS Włocławek i Brodnica - dziwi się szef klubu SLDław Pawlak. - Przecież Włocławek ma wspólne połączenia z Inowrocławiem, zaś Brodnica z Lipnem. Na dodatek w Brodnicy jest spółka akcyjna, a we Włocławku z o.o. Może dlatego, że nowy prezes mieszka w Rypinie i do Brodnicy ma jakieś 12-13 kilometrów?

Prezes już się uczy

Marszałek Całbecki publicznie nazwał PKS-y "kukułczym jajem" podrzuconym przez ministra. Czy Błaszkiewicz, były nauczyciel historii, jest w stanie poradzić sobie z tym fantem?

Były burmistrz podkreśla, że ukończył też podyplomowe studia z polityki regionalnej i prawa europejskiego. Był wicestarostą, potem burmistrzem. Jako szef jego rady, z powodzeniem nadzorował miejscowy szpital, potem komunalne spółki, jedną z nich nawet tworzył od podstaw. Wszystkie odnosiły duże sukcesy, m. in. udało się pozyskać sporo unijnych funduszy. Z Urzędu Marszałkowskiego.

Trudno jednak porównywać szpital, czy spółkę wodociągową z tak specjalistyczną branżą, jak transport samochodowy. Czy pan burmistrz już zetknął się z nią w swym życiu? Tak! Błaszkiewicz podkreśla, że ze starostą lipnowskim przez 1,5 roku usiłowali przejąć udziały w PKSW tym czasie aktywnie interesował się problemami tej branży.

- Przyznaję, że jest ona specyficzna, ale zarządzanie, niezależnie od branży ma wiele cech wspólnych - mówi Błaszkiewicz. - Teraz przechodzę taki przyspieszony kurs zdobywania wiedzy. Zresztą mam zamiar to sformalizować i zdobyć fachową wiedzę na odpowiednich kursach i szkoleniach.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 31

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
do tor-matoła
a jak rządzą bydgoskie? zadymy na stadionach, inwigilacja związkowców, woda dużo droższa od benzyny a jak już sami siebie znieść nie mogą rzucaja się na torunian czy niemców

W toruniewie to juz tak wszystkim odbija,że sami i rzucają się na siebie a głównym słowem w mieście omc stoLYcy kultury jest q...a. Swój pseudogotyk dotykają racami, petardami, niedługo podpalą to "cudo", w które ich miSZCZ całbecki władował mln zł ukradzione z lotniska w Bydgoszczy.
i
iva
z Bydgoszczy
a wogóle to co masz do posła Olszewskiego?

M.Zaleski z Kamienia i P.Całbecki z Łubianki, czy na wydziale geografii na UMK słyszałes, ze to Bydgoszcz?
Skoro takie pierdoły wam opowiadają nic dziwniego, że rozwidnik Piotr z Łubianki wypisuje bzdety do Bruseli, że toruniek to miasto porównywlne wielkością do Bydgoszczy.
b
brońmy P.O. przed lewakami
Skąd u was jest tylu oszołomów, złodzieji, nawiedzonych, prawie świętych rozwodników??

z Bydgoszczy
a wogóle to co masz do posła Olszewskiego?
d
do tor-matoła
a jak rządzą bydgoskie? zadymy na stadionach, inwigilacja związkowców, woda dużo droższa od benzyny a jak już sami siebie znieść nie mogą rzucaja się na torunian czy niemców

Ty znów naćpałeś sie tej amfy od "zdolnego" 20-latka troluńskiego i wypisujesz niezmiennie te swoje bzdety?
Nie marnuj czasu tutaj człowieku zacznij zbierać na kolejny POmnik swojego idola w swoim krzyżackim grajdole, bo możesz przegapić i inne ugrupowanie ciebie wyprzedzi.

POmyśl kogo by tutaj jeszcze uhonorawać kto był chociaż raz w Toruniu albo nawet nie był, kto nie chciał POmników a wy jak bezrozumne stworzenia stawiacje MU je na siłę np. 5 pomników JPII.

Skąd u was jest tylu oszołomów, złodzieji, nawiedzonych, prawie świętych rozwodników??
c
chaos
a jak rządzą bydgoskie? zadymy na stadionach, inwigilacja związkowców, woda dużo droższa od benzyny a jak już sami siebie znieść nie mogą rzucaja się na torunian czy niemców
w
wiadomość z radia
W Bydgoszczy od 2012 roku ma powstać oddział CBA może przetrzepią dupsko Całbeckiemu i jego misjonarzom?
G
Gość
Kolejnych swoich misjonarzy chłopina z Łubianki który dorwał się do żłobu przy POmocy o.Rydzyka, kłamczuch P.Całbecki wysyła do sejmu i senatu?

Jaki ojciec jego sukcesu taki POlityk P.Całbecki?
Dlaczego nie wytypował z list PO ich wspólnego przyjaciela M.Eckardta?
w
więcej o caUBeku
Misjonarze pana marszałka

Małgorzata Oberlan, Piątek, 25 Maja 2007

Nazywają ich „desantem z toruńskiego magistratu”. Z Piotrem
Całbeckim znają się jak łyse konie. Razem pracowali, razem walczyli
o unijne pieniądze, razem grali w piłkę. Teraz chcą realizować
misję.

Marszałek z PO to szansa kariery także dla młodych zdolnych. Łukasz
Walkusz (z lewej) został asystentem Piotra Całbeckiego. Młodzieżówkę
PiS zamienił na PO kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi.
- Jeśli mamy misję do wykonania, to realizujemy ją z ludźmi, na
których można polegać, prawda? - pyta retorycznie Maciej Krużewski,
dziś dyrektor Departamentu Planowania Strategicznego i Gospodarczego
w Urzędzie Marszałkowskim, a do niedawna główny specjalista Wydziału
Rozwoju i Integracji Europejskiej Urzędu Miasta Torunia. Tego
samego, którym kierował Piotr Całbecki, nim został marszałkiem
województwa. Tego, w którym pracował też Michał Korolko, dziś szef
marszałkowskiego departamentu polityki regionalnej.
- Jesteśmy kolegami, ale to nie musi mieć chyba pejoratywnego
wydźwięku - dodaje Maciej Krużewski. - Przeżyliśmy razem kilka
ważnych momentów. Kiedy termin gonił na przykład i nikt nie
powiedział: „15.30, kończę pracę, do widzenia”. Spotykaliśmy się też
na gruncie towarzyskim. Świat nie może być przecież odhumanizowany...

Genialne wyjście w przyszłość

Z toruńskiego magistratu pod skrzydła marszałka przeszli jeszcze,
m.in., Tomasz Moraczewski (podlega mu transport i komunikacja),
Paweł Adamczyk (został dyrektorem departamentu finansów), Jerzy
Janczarski (kieruje departamentem kultury), Marek Smoczyk (szef
marszałkowskiej administracji). Personalne ruchy, o czym prezydent
Michał Zaleski głośno nie mówi, osłabiły toruński Urząd Miasta.
Walki o ludzi toczą się do dziś, na każdym szczeblu.

- Chciałbym wziąć do siebie byłą sekretarkę, a najlepiej dwie -
planuje jeden z nowych marszałkowskich urzędników.

Maciej Krużewski karierę w toruńskim magistracie zaczynał od Biura
Współpracy, nieco dziwnego tworu powstałego w 1999 roku. Jego cele
złośliwy uzna za mętne, życzliwy - za przebłysk genialnego „wyjścia
w przyszłość”. Zaczynające w pięcioosobowym składzie pracę biuro
miało, m.in., przygotować Toruń do członkostwa w Unii Europejskiej.
Ekipą kierował Michał Korolko, który z czasem, obok Całbeckiego,
wyrósł na speca od europejskich programów i funduszy.

Co konkretnie dało biuro Toruniowi, to osobna historia. Pracującym
tu ludziom dało zaś szlify, kontakty i tak istotny element CV jak
doświadczenie w dziedzinie współpracy z UE. Element wciąż trudny do
zweryfikowania w kraju świeżo po akcesji.

Pionierami na dziewiczym terenie była też ekipa Europejskiego
Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu, powstałego na początku lat
90. Tu swoją przygodę z UE zaczynali Grzegorz Borek, założyciel
placówki i Piotr Całbecki, pracujący jako „trener”. Przyszły
marszałek odpowiadał, m.in., za szkolenia i był podwładnym Borka.
Centrum skutecznie aplikowało do najrozmaitszych programów,
zdobywając dotacje. Wtedy nikt w Toruniu tego jeszcze nie potrafił.
Dziś roczny budżet placówki przekracza milion złotych. Centrum
realizuje dziesiątki projektów: od wymiany młodzieży przez jej
odchudzanie, po inkubatory przedsiębiorczości i pomoc bezrobotnym.

Druh z Łubianki

Duet Całbecki - Borek tak bardzo rzuca się w oczy, że stał się
obiektem plotek. Obecnie Borek nadal kieruje ECWM, ale czasowo
wypełnia misję na rzecz regionu i marszałka. Od listopada 2006 roku
towarzyszy Całbeckiemu na co dzień. Wizyta w Brukseli, spotkanie w
porcie lotniczym w Bydgoszczy, z rektorami wyższych uczelni regionu,
wreszcie negocjacje z komisją europejską - Borek zawsze niczym cień
marszałka.

Reklama
- Kto to jest? - pytają niewtajemniczeni, dowiadując się, że to ani
urzędnik, ani polityk.

- Ciąży mi to wszystko - zaczyna wyjaśnienia Grzegorz Borek, kolega
Całbeckiego jeszcze z czasów dzieciństwa.

Wychowali się na jednym podwórku. Razem chodzili do Szkoły
Podstawowej w Łubiance, razem grali w piłkę. Potem ich drogi nieco
się rozeszły. Borek skończył Technikum Budowlane, a Całbecki liceum
i biologię na UMK. W piłkę jednak systematycznie grywali.

- Zawsze też lubiliśmy ze sobą rozmawiać. Spotykaliśmy się i
robiliśmy sobie „burzę mózgów” na wybrane tematy - wspomina Borek. -
Wspólnie zdobywaliśmy doświadczenia w zakresie współpracy
międzynarodowej. Zawsze byliśmy dla siebie wsparciem. Pan marszałek
ma w sobie wrażliwość, którą nie każdy człowiek posiada. Docenia ją
też u innych.

Formalnie kolega z dzieciństwa został powołany przez Zarząd
Województwa do pełnienia funkcji „pełnomocnika marszałka do spraw
organizacyjnych.” - Pracuję na umowę-zlecenie. Moja rola skończy się
pod koniec maja. Nie czuję się dobrze w administracji - twierdzi
Grzegorz Borek. Inne powody to ECWM, które założycielowi pewnie żal
zostawiać i, jak zaznaczają nieżyczliwi, brak „mgr” przy nazwisku.
Bez tego o fotel urzędowy mimo wszystko ciężko.

- Jakie skończył Pan studia? - pytamy więc wprost.

- Przy okazji takich pytań stosuję formułę: „moją specjalnością jest
budownictwo”. Albo pani przyjmie taką formułę albo nie.

Po kwadransie Borek sam dzwoni do redakcji. - Jestem absolwentem
diecezjalnego Studium Życia Rodzinnego w Toruniu - dopowiada.

Zdaje sobie sprawę tego, że jego nieregularna, ale powtarzająca się
współpraca z Całbeckim, budzi kontrowersje.

- Tak było chociażby podczas wizyty Jana Pawła II w Toruniu.
Organizację tego przedsięwzięcia z ramienia magistratu Piotr
Całbecki powierzył mnie. Nie wszystkim się to podobało, ale myślę,
że dobrze się spisałem - podsumowuje.

Europejski aż do bólu

Jeśli komuś z ludzi marszałka europejskość kiedykolwiek
przeszkodziła, to Michałowi Korolce. Obecny szef departamentu
polityki regionalnej, krążący po urzędzie z rozwianym długim włosem,
ma w swej karierze epizod brukselski. Przez 13 miesięcy kierował
biurem Zachodniopomorskiego w Brukseli. Najwyraźniejszy ślad po jego
pracy do dziś widać na stronie internetowej Ligi Polskich Rodzin,
choć historia to sprzed dwóch lat. Chodzi o „Apel o stosowanie
języka polskiego”, który Sylwester Chruszcz, europoseł LPR,
wystosował do wszystkich Polaków, działających w instytucjach
europejskich. Uczynił to na skutek „niejednokrotnego spotykania się
ze zjawiskiem obcojęzycznej komunikacji”. Czarę goryczy europosła
przelał list z biura od Michała Korolki. Jak przytacza oburzony
poseł, „został on napisany w języku angielskim”.

Z Brukseli Korolko trafił do Torunia, gdzie został dyrektorem
powstającego Centrum Sztuki Współczesnej. Po wygranych przez PO
wyborach, były współpracownik Całbeckiego był pierwszym, nazywanym
dyrektorem departamentu, który tak naprawdę jeszcze nie istniał.

Coraz więcej przyjaciół

Przyjaciół Całbeckiemu od listopada zeszłego roku gwałtownie
przybyło. „Trzeba pogadać z Piotrem” „Piotr powinien o tym
wiedzieć” - zaczęli nagle powtarzać pracownicy podległych
marszałkowi instytucji. Wielu przypomniało się, że grali z nim w
piłkę albo pili herbatę.
w
więcej o caUBeku
Misjonarze pana marszałka

Małgorzata Oberlan, Piątek, 25 Maja 2007

Nazywają ich „desantem z toruńskiego magistratu”. Z Piotrem
Całbeckim znają się jak łyse konie. Razem pracowali, razem walczyli
o unijne pieniądze, razem grali w piłkę. Teraz chcą realizować
misję.

Marszałek z PO to szansa kariery także dla młodych zdolnych. Łukasz
Walkusz (z lewej) został asystentem Piotra Całbeckiego. Młodzieżówkę
PiS zamienił na PO kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi.
- Jeśli mamy misję do wykonania, to realizujemy ją z ludźmi, na
których można polegać, prawda? - pyta retorycznie Maciej Krużewski,
dziś dyrektor Departamentu Planowania Strategicznego i Gospodarczego
w Urzędzie Marszałkowskim, a do niedawna główny specjalista Wydziału
Rozwoju i Integracji Europejskiej Urzędu Miasta Torunia. Tego
samego, którym kierował Piotr Całbecki, nim został marszałkiem
województwa. Tego, w którym pracował też Michał Korolko, dziś szef
marszałkowskiego departamentu polityki regionalnej.
- Jesteśmy kolegami, ale to nie musi mieć chyba pejoratywnego
wydźwięku - dodaje Maciej Krużewski. - Przeżyliśmy razem kilka
ważnych momentów. Kiedy termin gonił na przykład i nikt nie
powiedział: „15.30, kończę pracę, do widzenia”. Spotykaliśmy się też
na gruncie towarzyskim. Świat nie może być przecież odhumanizowany...

Genialne wyjście w przyszłość

Z toruńskiego magistratu pod skrzydła marszałka przeszli jeszcze,
m.in., Tomasz Moraczewski (podlega mu transport i komunikacja),
Paweł Adamczyk (został dyrektorem departamentu finansów), Jerzy
Janczarski (kieruje departamentem kultury), Marek Smoczyk (szef
marszałkowskiej administracji). Personalne ruchy, o czym prezydent
Michał Zaleski głośno nie mówi, osłabiły toruński Urząd Miasta.
Walki o ludzi toczą się do dziś, na każdym szczeblu.

- Chciałbym wziąć do siebie byłą sekretarkę, a najlepiej dwie -
planuje jeden z nowych marszałkowskich urzędników.

Maciej Krużewski karierę w toruńskim magistracie zaczynał od Biura
Współpracy, nieco dziwnego tworu powstałego w 1999 roku. Jego cele
złośliwy uzna za mętne, życzliwy - za przebłysk genialnego „wyjścia
w przyszłość”. Zaczynające w pięcioosobowym składzie pracę biuro
miało, m.in., przygotować Toruń do członkostwa w Unii Europejskiej.
Ekipą kierował Michał Korolko, który z czasem, obok Całbeckiego,
wyrósł na speca od europejskich programów i funduszy.

Co konkretnie dało biuro Toruniowi, to osobna historia. Pracującym
tu ludziom dało zaś szlify, kontakty i tak istotny element CV jak
doświadczenie w dziedzinie współpracy z UE. Element wciąż trudny do
zweryfikowania w kraju świeżo po akcesji.

Pionierami na dziewiczym terenie była też ekipa Europejskiego
Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu, powstałego na początku lat
90. Tu swoją przygodę z UE zaczynali Grzegorz Borek, założyciel
placówki i Piotr Całbecki, pracujący jako „trener”. Przyszły
marszałek odpowiadał, m.in., za szkolenia i był podwładnym Borka.
Centrum skutecznie aplikowało do najrozmaitszych programów,
zdobywając dotacje. Wtedy nikt w Toruniu tego jeszcze nie potrafił.
Dziś roczny budżet placówki przekracza milion złotych. Centrum
realizuje dziesiątki projektów: od wymiany młodzieży przez jej
odchudzanie, po inkubatory przedsiębiorczości i pomoc bezrobotnym.

Druh z Łubianki

Duet Całbecki - Borek tak bardzo rzuca się w oczy, że stał się
obiektem plotek. Obecnie Borek nadal kieruje ECWM, ale czasowo
wypełnia misję na rzecz regionu i marszałka. Od listopada 2006 roku
towarzyszy Całbeckiemu na co dzień. Wizyta w Brukseli, spotkanie w
porcie lotniczym w Bydgoszczy, z rektorami wyższych uczelni regionu,
wreszcie negocjacje z komisją europejską - Borek zawsze niczym cień
marszałka.

Reklama
- Kto to jest? - pytają niewtajemniczeni, dowiadując się, że to ani
urzędnik, ani polityk.

- Ciąży mi to wszystko - zaczyna wyjaśnienia Grzegorz Borek, kolega
Całbeckiego jeszcze z czasów dzieciństwa.

Wychowali się na jednym podwórku. Razem chodzili do Szkoły
Podstawowej w Łubiance, razem grali w piłkę. Potem ich drogi nieco
się rozeszły. Borek skończył Technikum Budowlane, a Całbecki liceum
i biologię na UMK. W piłkę jednak systematycznie grywali.

- Zawsze też lubiliśmy ze sobą rozmawiać. Spotykaliśmy się i
robiliśmy sobie „burzę mózgów” na wybrane tematy - wspomina Borek. -
Wspólnie zdobywaliśmy doświadczenia w zakresie współpracy
międzynarodowej. Zawsze byliśmy dla siebie wsparciem. Pan marszałek
ma w sobie wrażliwość, którą nie każdy człowiek posiada. Docenia ją
też u innych.

Formalnie kolega z dzieciństwa został powołany przez Zarząd
Województwa do pełnienia funkcji „pełnomocnika marszałka do spraw
organizacyjnych.” - Pracuję na umowę-zlecenie. Moja rola skończy się
pod koniec maja. Nie czuję się dobrze w administracji - twierdzi
Grzegorz Borek. Inne powody to ECWM, które założycielowi pewnie żal
zostawiać i, jak zaznaczają nieżyczliwi, brak „mgr” przy nazwisku.
Bez tego o fotel urzędowy mimo wszystko ciężko.

- Jakie skończył Pan studia? - pytamy więc wprost.

- Przy okazji takich pytań stosuję formułę: „moją specjalnością jest
budownictwo”. Albo pani przyjmie taką formułę albo nie.

Po kwadransie Borek sam dzwoni do redakcji. - Jestem absolwentem
diecezjalnego Studium Życia Rodzinnego w Toruniu - dopowiada.

Zdaje sobie sprawę tego, że jego nieregularna, ale powtarzająca się
współpraca z Całbeckim, budzi kontrowersje.

- Tak było chociażby podczas wizyty Jana Pawła II w Toruniu.
Organizację tego przedsięwzięcia z ramienia magistratu Piotr
Całbecki powierzył mnie. Nie wszystkim się to podobało, ale myślę,
że dobrze się spisałem - podsumowuje.

Europejski aż do bólu

Jeśli komuś z ludzi marszałka europejskość kiedykolwiek
przeszkodziła, to Michałowi Korolce. Obecny szef departamentu
polityki regionalnej, krążący po urzędzie z rozwianym długim włosem,
ma w swej karierze epizod brukselski. Przez 13 miesięcy kierował
biurem Zachodniopomorskiego w Brukseli. Najwyraźniejszy ślad po jego
pracy do dziś widać na stronie internetowej Ligi Polskich Rodzin,
choć historia to sprzed dwóch lat. Chodzi o „Apel o stosowanie
języka polskiego”, który Sylwester Chruszcz, europoseł LPR,
wystosował do wszystkich Polaków, działających w instytucjach
europejskich. Uczynił to na skutek „niejednokrotnego spotykania się
ze zjawiskiem obcojęzycznej komunikacji”. Czarę goryczy europosła
przelał list z biura od Michała Korolki. Jak przytacza oburzony
poseł, „został on napisany w języku angielskim”.

Z Brukseli Korolko trafił do Torunia, gdzie został dyrektorem
powstającego Centrum Sztuki Współczesnej. Po wygranych przez PO
wyborach, były współpracownik Całbeckiego był pierwszym, nazywanym
dyrektorem departamentu, który tak naprawdę jeszcze nie istniał.

Coraz więcej przyjaciół

Przyjaciół Całbeckiemu od listopada zeszłego roku gwałtownie
przybyło. „Trzeba pogadać z Piotrem” „Piotr powinien o tym
wiedzieć” - zaczęli nagle powtarzać pracownicy podległych
marszałkowi instytucji. Wielu przypomniało się, że grali z nim w
piłkę albo pili herbatę.
G
Gość
Paweł Olszewski syn Wiesława - poseł nr 1 PO. Najlepszy w regionie i w pierwszej lidze w Warszawie. Nie marnuj głosu na innych.
d
do kucyka z zajęczych góre
a jak rządzą bydgoskie? zadymy na stadionach, inwigilacja związkowców, woda dużo droższa od benzyny a jak już sami siebie znieść nie mogą rzucaja się na torunian czy niemców

Chyba jesteś po alkoholu zakupionym w "cudownej" biedronce na ul. Szerokiej w swoim krzyżackim grajdole zwanym rydzykowem, że wypisujesz niezmiennie takie dyrdymały?
Nawet do twojego zakutego łba nie dociera, ze zadymę wywołali kibole z Poznania, Warszawy a poprzednio z Lodzi?

S.Drzewiecki MWiK to członek parTYji pod przywództwem nieuka T. Lenza, miłośnika Białorusi, więc czemu sie dziwisz, że postępuje tak jak Łukaszenka?

U was bijecie się sami na tej pseudogotyckiej staróweczce jak pospolici bandyci, sami siebie okradacie, nic zatem dziwnego,że okradanie reszty regionu to dla was pryszcz.
Wasz duchowy przywódca potrafił nawet pieniądze zbierane na ratowanie stoczni gdańskiej przeznaczyć na budowe swojego imperium.
Tym sposobem jesteście nawet POtęga morską, do której wkrótce zaczną przypływać statki .
m
medialne samobóje Bydgoszc
Tak własnie rządzą toruńskie cioty.W swoim grajdole nastawiają pomników i to wystarczy żeby znów zostali wybrani i siedzieli przy żłobie do emerytur.

a jak rządzą bydgoskie? zadymy na stadionach, inwigilacja związkowców, woda dużo droższa od benzyny a jak już sami siebie znieść nie mogą rzucaja się na torunian czy niemców
m
mały chce rządzić
POpieram, w Bydgoszczy szefem mógł być każdy np. wojewodą bydgoszczanin, torunianin, poznaniak, grudziądzanka a w Toruniu nikt tylko zakuta krzyżacka pała?

Region upada całkowicie pod ich przewodnictwem-Arriva -PO prostu dno, lotnisko -upada, dróg brak, co czwarte dziecko głoduje, najwyższe bezrobocie ... jedynie W. Achramowicz a obecnie P.Całbecki wraz ze swoimi kolesiami byli i są zawsze nażarci, opici, wybawieni za nasze POdatki.

Tak własnie rządzą toruńskie cioty.W swoim grajdole nastawiają pomników i to wystarczy żeby znów zostali wybrani i siedzieli przy żłobie do emerytur.
f
fachowcy z PO
Z Jasiakiewiczem to niby jak było?

było SLD a jest PO jak partia bedzie następna?
p
precz z krzyżakami
Niedoszły nauczyciel histori T. Lenc wraz z nauczyczielem biologi P. Całbeckim wybrali swojego kumpla nauczyciela histori na stanowisko gdzie jego wiedza historyczae jest tak potrzebna jak nagiemu pokrzywy?
Ludzie w jakim kraju my zyjemy, republice nieudolnych kolesi?
Kiedy to się skończy, czy dopiero wówczas kiedy ten region rządzony przez krzyżaków padnie?

Weżcie politycy do jasnej anielki ten urząd z Torunia do Bydgoszczy, bo tam marszałkiem moze być każdy z regionu a nie jedynie zakuta ta czy inna pała z miasta o.dyrektora.

POpieram, w Bydgoszczy szefem mógł być każdy np. wojewodą bydgoszczanin, torunianin, poznaniak, grudziądzanka a w Toruniu nikt tylko zakuta krzyżacka pała?

Region upada całkowicie pod ich przewodnictwem-Arriva -PO prostu dno, lotnisko -upada, dróg brak, co czwarte dziecko głoduje, najwyższe bezrobocie ... jedynie W. Achramowicz a obecnie P.Całbecki wraz ze swoimi kolesiami byli i są zawsze nażarci, opici, wybawieni za nasze POdatki.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska