https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od dobrego występu do dobrego i od kontuzji do kontuzji - tak przebiega na razie kariera Pawła Wojciechowskiego

Kazimierz Fiut, [email protected]
Od dobrego występu do dobrego i od kontuzji do kontuzji - tak przebiega na razie kariera Pawła Wojciechowskiego.
Od dobrego występu do dobrego i od kontuzji do kontuzji - tak przebiega na razie kariera Pawła Wojciechowskiego. Paweł Skraba
Roman Dakiniewicz, trener tyczkarzy bydgoskiego Zawiszy cieszy się z medalu Kamili Przybyły, smuci problemami Pawła Wojciechowskiego.

Wicemistrz Europy z Zurychu wpadł w kolejne kłopoty zdrowotne. A raczej nie tyle wpadł, co powróciła dawna dolegliwość. Bardzo dokuczliwa.
- Pawłowi ponownie dokucza narośl na prawej dłoni. Uniemożliwia mu ona prawidłowe trzymanie tyczki podczas oddawania skoków, stąd też w ostatnich trzech mityngach zagranicznych nie zaliczył żadnej wysokości - opowiada zatroskany Dakiniewicz, wieloletni trener bydgoskich tyczkarzy. - Lekarze zalecają zabieg chirurgiczny, Paweł skłania się ku leczeniu zachowawczemu sterydami, które pomogło mu w zeszłym sezonie. Czym się to skończy, dowiemy się niebawem.

Wojciechowski na pewno nie wystąpi w dzisiejszym konkursie "Pedro's Cup" w łódzkiej Atlas Arenie.
- Odradzam mu też start w halowych mistrzostwach kraju w Toruniu, lecz on bardzo pragnie wystąpić w tej imprezie. Kolejna "zerówka", czy wynik w granicach 5,40 m nie wpłynie na niego dobrze psychicznie. Lepiej wyleczyć uraz i po rehabilitacji rozpocząć przygotowania do sezonu letniego, gdzie główną imprezą będą mistrzostwa świata w Pekinie - mówi trener Dakiniewicz.

Pawłem Wojciechowskim nie udało nam się wczoraj skontaktować.

Przybyła idzie w górę

Są też przyjemniejsze informacje. W halowych mistrzostwach Polski juniorów i juniorów młodszych rozegranych w Toruniu bezkonkurencyjna w skoku o tyczce okazała się Kamila Przybyła, wychowanka trenera Dakiniewicza, obecnie pod opieka taty - Krzysztofa Przybyła. Pokonała poprzeczkę na wysokości 4,10 m, a druga w rywalizacji tyczkarka z AZS AWF Warszawa Anna Mikielewicz zaliczyła zaledwie 3,30 m

- To 233. medal mojej wychowanki w trenerskiej karierze, obecnie trenującej pod okiem swojego taty Krzysztofa - zdradza doświadczony szkoleniowiec. - Mam ogromną satysfakcję, że Kamila, która stawiała u mnie pierwsze kroki i doprowadziłem ją do wysokości 4,05 m, czyni stałe postępy i jest obecnie najlepszą polską tyczkarką. Przed mistrzostwami w Toruniu na mityngu w Spale poprawiła należący od 16 lat do Moniki Pyrek rekord kraju juniorek, pokonując poprzeczkę na wysokości 4,22 m. Stać ją na jeszcze lepsze wyniki. Życzę jej kolejnych rekordów, choćby za tydzień w seniorskim czempionacie również w Toruniu.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska