Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Stenki po Awdiejewa

MARIETTA CHOJNACKA
Jak zwykle rozśpiewana "Europa”. Na zdjęciu Walentyna Jałocha z Moniką Richardson i  Maciej Orłosiem.
Jak zwykle rozśpiewana "Europa”. Na zdjęciu Walentyna Jałocha z Moniką Richardson i Maciej Orłosiem. Marek Kozłowski, TVP
Minął rok, odkąd Walentyna Jałocha zaczęła przygodę z programem tv "Europa da się lubić". Choć z Sępólna do Warszawy szmat drogi, dostaje skrzydeł przed kamerą. Walentyna Jałocha wystąpiła w dziewięciu odcinkach "Europy dla się lubić". Jest Rosjanką, która zapuściła korzenie w Polsce. Jej przeżycia i doświadczenie wykorzystuje jeden z najpopularniejszych programów telewizyjnej "Dwójki".

Zaczęło się od spisku pracowników sępoleńskiej przychodni "Bonus", którzy wysłali maila do "Europy" z zawiadomieniem, że mają dowcipną szefową z Rosji. Reżyser Leszek Kumański postanowił sprawdzić. I choć Rosja w Unii Europejskiej nie jest, wprowadził do programu "rosyjski punkt widzenia".

- Na castingu opowiedziałam kilka naszych dowcipów i zabawnych historyjek z własnego polsko-rosyjskiego życia i wróciłam do Sępólna - wspomina. - Po jakimś czasie dostałam scenariusz odcinka "Damskie sprawy". Gwiazdą była Danuta Stenka, a ja miałam debiutować, plotkując o mężczyznach, dzieciach i pracy kobiet w Europie. Uff, to było przeżycie. Nogi się pode mną uginały ze strachu. Ja taka poukładana i akuratna, trafiłam do miejsca, w którym non stop wszystko w biegu.

Od Stenki po Awdiejewa

Teraz Walentyna nadrabia zaległości w pracy. Koniec roku w przychodni jest gorący, więc przerwa w nagraniach to wybawienie.
(fot. Autorka)

Nie byłaby dowcipną Walą, gdyby w "Damskich sprawach" nie pochwaliła się podlewaniem pieczeni po amerykańsku winem "Arizona", którym przy okazji pichcenia raczyły się z amerykańską żoną innego lekarza z Sępólna. Dopiero mąż - oszołomione smakiem i ceną wina smakoszki - sprowadził na ziemię informacją, że pół Sępólna gada o dwóch doktorowych, co bełty pijają.

- Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że moja przygoda z telewizją potrwa dłużej - mówi. Potem były "Europy" z klientem, co zawsze ma rację, wszechobecną korupcją i z kontynentem wymierającym z braku dzieci. Dalej internetowa z Maciejem Orłosiem, w której Walentyna twierdziła, że stacja dysków to dobre miejsce do odstawienia kubka, myszka do zabawy dla wnuczki, a monitor miejsce na maskotkę.

Ciekawie też wspomina jubileuszową w krakowskim Teatrze Stu. No i ostatnią "Zdrastwuj "Europo", w której roztrząsano z Aloszą Awdiejewem głębie słowiańskiej duszy oraz stereotypy Polaka i Rosjanina.

Po nagraniu rosyjskiej "Europy" Walentyna poprosiła o przerwę. - Każdy odcinek to cztery razy Warszawa. Poza Moniką Richardson byłam jedyną dojeżdżającą. Można policzyć 333 kilometry na trasie Sępólno-Warszawa. Do tego nauka scenariusza, szukanie w pamięci, książkach, filmach i w Internecie odpowiedzi na sugestie reżysera, który zawsze domaga się "rodzyneczki" - mówi. - Kiedyś trzeba pojechać do mamy do Moskwy, przyjąć rodzinę u siebie, a nie ciągle wszystko odkładać, bo trzeba jechać do Warszawy. Muszę dopilnować pracy, bo przez te występy byłam mniej dostępna dla pacjentów. Poza tym święta chcę spędzić z mężem, córkami i wnuczką Polą.

Ale po Nowym Roku znowu zacznie myśleć o "Europie". Sępolanie chcą, aby ich gwiazdeczka czy ambasador - tak ją nazywają - występowała w telewizji. Bo "Europa da się lubić" to także udział w innych programach - "Pytanie na śniadanie", "Dzień dobry TVN" czy audycje w "Polskim Radiu".
Walentyna to już ekspert od polsko-rosyjskiego życia.

Przyjaźnie poza kamerą

Walentyna przyznaje, że ciągle nie może wyjść ze zdumienia, że tak wiele się w jej życiu zmieniło dzięki telewizji. - To przygoda mojego życia. Jako pięćdziesięciolatka i babcia czuję się młoda, wesoła, aż głupkowata czasem - zapewnia. - To niesamowicie wciąga. Nawiązałam wiele nowych przyjaźni. Pomagamy sobie na planie, ale lubimy się także poza kamerą i odwiedzamy się. "Europa da się lubić" to grupa fajnych, życzliwych ludzi. Oni się lubią i wspomagają i to nie są gesty tylko na użytek programu. Doświadczyłam tego. Fin Toni, Włoch Paolo Cozza, Steffen Moeller, Conrado Morena potrafią bezinteresownie pomagać.

Paryż z Martiną

Najbardziej ceni sobie jednak przyjaźń z Francuzką Elą Dudą i Czeszką Martiną Karlovą, które przeprowadziły się do Paryża. Walentyna spędziła z nimi dwa tygodnie. - Poznawałam Paryż nie jak turystka od Luwru, ale przez knajpki i nocne życie - wspomina. - Francuzi mają dużo rewolucji, Napoleonów i Ludwików, ale też najlepsze wino na świecie i najseksowniejszy język. Francuski jest jak miłość. Dzięki moim przyjaciółkom z "Europy da się lubić" zobaczyłam całkiem inny Paryż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska