Pomóż Kacperkowi. Zarejestruj się w Kruszwicy!
Pomóż Kacperkowi. Zarejestruj się w Kruszwicy!
W sobotę, 16 lipca, w Kruszwicy organizowany jest Dzień Dawcy Szpiku dla Kacperka i Innych. Akcja rejestracji potencjalnych dawców potrwa od 10.00 do 16. 00 w Centrum Kultury i Sportu "Ziemowit" (ul. Niepodległości 43).
Trudno w to uwierzyć, ale tak jest. W Polsce, co godzinę, stawiana jest komuś diagnoza: nowotwór krwi, czyli białaczka. Co drugi chory, zakwalifikowany do przeszczepienia szpiku od dawcy niespokrewnionego, dawcy nie znajduje.
Dla 49-letniej pacjentki, chorującej na białaczkę, też poszukiwany był dawca. "Genetycznym bliźniakiem" kobiety okazał się Emil Gawinecki z Dobrego, niedaleko Radziejowa Kujawskiego.
Przeczytaj także:Dawca z Brazylii mógł oddać szpik Kacperkowi Piotrowskiemu. Tak się nie stało! Chłopiec nadal czeka na dar życia
- Emil niedawno oddał szpik. Mieszka kilkanaście kilometrów od Chełmiczek, czyli miejscowości, z której pochodzi Kacperek Piotrowski. Chłopiec też czeka na przeszczepienie szpiku. Dzień Dawcy dla Kacperka i Innych odbędzie się 16 lipca - poinformowała nas na początku lipca Renata Rafa, pracownik Fundacji DKMS Polska.
W 2010 r., właśnie w bazie DKMS, jako potencjalny dawca, został zarejestrowany Emil Gawinecki, student wydziału geografii na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Jak doszło do tego, że trafił do bazy DKMS? - Od koleżanki ze studiów dowiedziałem się, że będzie akcja oddawania krwi do badania. Poszedłem z braćmi i kuzynami. Już po tygodniu przyszła informacja, że zostałem zarejestrowany - opowiada Emil.
Przyznaje się do tego, że wcześniej niewiele wiedział, na czym polega bycie dawcą, i jak pobiera się szpik. - Wszystkich, którzy jeszcze się nie zdecydowali chcę zapewnić - nie ma się czego bać!
W Polsce zarejestrowanych jest obecnie 211 tys. dawców (na świecie już 18 mln). Wydaje się, że dużo. Jednak znalezienie "genetycznego bliźniaka" nie jest łatwe. Z drugiej strony być wybranym jako dawca spośród tylu milionów? Jak to nazwać? - Uważam, że wygrałem los na loterii. Miałem szczęście, bo mogłem uratować komuś życie - tak "podzielenie się sobą" ocenia Emil.
Pamięta, że krótko przed tym, gdy otrzymał wiadomość o wytypowaniu go do oddania szpiku, myślał, jakby się zachował, gdyby dostał telefon. - Serce na moment przestało mi bić. Emocje były ogromne. Może gdybym wtedy wiedział więcej, inaczej bym zareagował - wspomina.
Już w trakcie rejestracji deklarował, że akceptuje oba sposoby poboru szpiku. Czyli pobranie szpiku z talerza kości biodrowej lub komórek macierzystych z krwi obwodowej. Ostatecznie wybrano tę drugą metodę.
Zanim do tego doszło Emil został dokładnie przebadany. Przed zabiegiem - przez pięć dni - przyjmował zastrzyki. - Pierwszy zrobiła mi pielęgniarka, pozostałe cztery sam sobie zaaplikowałem. Żaden problem - zapewnia.
Lek, który przyjmował miał na celu pobudzenie produkcji komórek macierzystych w szpiku. - Gdy nadszedł dzień, w którym oddałem szpik, zabrano mi to, co miałem w nadmiarze - śmieje się Emil.
Podczas przyjmowania "leku krwiotwórczego" mogą pojawić się objawy podobne do grypy. - Byłem o tym uprzedzony. Gdy początkowo nic się nie działo, martwiłem się, że lek nie tak działa, jak powinien, że może nie będę mógł zostać dawcą. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Do pobrania komórek macierzystych doszło na początku czerwca w jednym z warszawskich szpitali. Cała operacja trwała 3,5 godziny (patrz zdjęcie). Następnego dnia "dobrano" jeszcze trochę komórek.
- Podzielenie się sobą nie niesie żadnego ryzyka. I nie powoduje uszczerbku na zdrowiu dawcy. Chciałbym, aby ta informacja dotarła do jak największej liczby młodych ludzi. Niewiele musimy od siebie dać, by komuś uratować życie - podkreśla Emil Gawinecki.
Warto wiedzieć, że dawca nie ponosi żadnych kosztów związanych z oddaniem szpiku (przejazdy, pobyt w hotelu, wyżywienie).
Czytaj e-wydanie »