Jest już ich kilka tysięcy. Mają różną wielkość i kształt. Pary umieszczają na nich swoje inicjały, imiona i datę, ponieważ mają symbolizować wieczną miłość. Kluczyk natomiast wrzucają do Brdy. Ale jak się okazuje, często uczucie nie daje rady przetrwać próby czasu. A wcześniejsi zakochani, którzy powiesili kłódki na kładce obok Opery Nova po prostu je wyrywają, niszcząc przy tym balustradę. - Wygląda to bardzo mało estetycznie - mówi Joanna, która mieszka na Szwederowie. - Wszędzie widać pocięte, chyba obcęgami pręty, które wystają i są niebezpieczne dla przechodniów.
Przeczytaj także: Zakochani zapięli kłódkę na toruńskim moście
Mostek Jana Kiepury powstał siedem lat temu. Za jego utrzymanie odpowiadają drogowcy. - Zachęcam wszystkich zakochanych, aby mimo wszystko zachowali jeden z kluczyków i np. przekazali go komuś bliskiemu, kto będzie strażnikiem tej kłódki - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Jeżeli jednak zgodnie z tradycją wyrzucili do rzeki obydwa kluczyki, a uczucie wygasło, mogą do nas zadzwonić lub napisać. Gdy zbierzemy więcej zgłoszeń, wówczas w sposób nieinwazyjny usuniemy te niechciane już symbole dawnej miłości. Kładka jest monitorowana, a niszczenie jej musimy traktować jak zwykły akt wandalizmu, który może słono kosztować.
Dziury w siatce od balustrady ciężko jest potem załatać. - Jest to bardzo czasochłonna praca - przyznaje Kosiedowski. - I, niestety, nie jesteśmy w stanie tego zrobić bez pozostawienia żadnego śladu.
Od kilku lat kłódki pojawiają się również nad Młynówką. Mosty miłości są też m.in. w Poznaniu, Łodzi i Krakowie.