Zamek to dawna siedziba krzyżackich komturów, a później królewskich starostów. Dzisiaj to jednocześnie zabytek średniowiecznego gotyku i szesnastowiecznego renesansu. Najpierw był obronną warownią, później siedzibą starościny Anny Wazówny, która przebudowała go w stylu renesansowym.
Dzisiaj można szukać śladów tych stylów i poznawać historię, dotykając murów pamiętających czasy Jagiełły. Turyści mogą zwiedzać zamek codziennie i na nich stawiają współcześni włodarze zamku. Zarówno prezes golubskiego Oddziału PTTK Mariusz Wróblewski, jak i dyrektor zamku Piotr Kwiatkowski, myślą o odkrywaniu przed zwiedzającymi kolejnych tajemnic warowni.
Od kilku miesięcy można zejść do lochu głodowego, w którym krzyżacy przetrzymywali swoich więźniów. Teraz gospodarze zamku pracują nad kolejnym projektem. Na zainteresowanych czeka obronna wieża. Chcą ją jak najszybciej udostępnić zwiedzającym.
- Wieża była dawniej połączona z zamkiem kładką i stanowiła ostatnie miejsce obrony dla jego załogi - wyjaśnia dyrektor Piotr Kwiatkowski. - Wystawiona poza obrys zamku była trudna do zdobycia. Wiemy, że pod nią znajdują się podziemne wejścia. Zostały wiele lat temu zamurowane, tak zdecydował mój ojciec. To miejsca, które do tej pory nigdy nie były udostępniane turystom.
Jednak już wiadomo, że prace w wieży nie będą tanie. Podczas odkrywania niższej jej kondygnacji, okazało się, że fundamenty budowli wymagają remontu. Osuwające się kamienie mogą zagrażać stabilności wieży. Tym bardziej, że dotychczasowe prace polegają na usuwaniu z piwnic wieży ziemi i gruzu, który tam zalega.
- Prowadzimy te prace, bo warto odkrywać tajemnice naszego zamku. Już są widoczne łukowe sklepienia. - mówi Mariusz Wróblewski. - Wejścia prawdopodobnie prowadzą do magazynów, na przykład z bronią czy żywnością. Być może biegną dalej. Jeden z tuneli prowadzi wzdłuż ściany zamku. Możliwe, że odkryjemy tam podziemną studnię.
Na razie trzeba naprawić fundament wieży. Kosztorys zamyka się w kwocie 30 tysięcy złotych. Jednak to nie wszystko. Sporo kosztują specjalistyczne ekspertyzy, które należy wykonać, prowadząc prace w zabytkowym obiekcie. Konieczne są opinie archeologa i statyka. Ich koszt to kolejne tysiące złotych.
- Nie jest łatwo prowadzić takie remonty - mówi dyrektor Kwiatkowski. - Dodatkowe koszty wiążą się z zaleceniami konserwatora zabytków. Na wszystko musimy znaleźć środki. Szkoda, że nie możemy skoncentrować się na samym remoncie wieży. To uprościłoby sprawę. Dzisiaj nie wiemy, do jakiej kwoty wzrosną koszty naprawy wieży.