https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odmawiają mu prawa do leczenia

Andrzej Bartniak
Dering skrzętnie gromadzi dokumentację lekarską
Dering skrzętnie gromadzi dokumentację lekarską Andrzej Bartniak
Czym kierują się orzecznicy ZUS, oceniający stan zdrowia? Kolejny rok tę zagadkę próbuje rozwiązać Władysław Dering z Dolnej Grupy.

Poważne problemy ze zdrowiem rozpoczęły się u niego w 2005 r. Wcześniej Władysław Dering z Dolnej Grupy pracował w gospodarstwie i prowadził sklep mięsny. - Zwyrodnienia kręgosłupa nie pozwalały mi dłużej przerzucać skrzynek z towarem ani wykonywać żadnych innych ciężkich prac fizycznych - tłumaczy.

Schorzenia dały podstawę do orzeczenia w 2006 r. umiarkowanego stanu niepełnosprawności. Przez jakiś czas Czytelnik znalazł zatrudnienie w zakładzie pracy chronionej, jako stróż. - Okazało się, że każdej nocy muszę patrolować naprawdę spory obszar - wspomina. - Nie dawałem rady przejść kilkunastu kilometrów. Coraz bardziej dokuczała mi rwa kulszowa. Dałem za wygraną.

Tak pan Władysław trafił na półroczne zwolnienie lekarskie. Potem zaczął ubiegać się o świadczenie rehabilitacyjne, o które walczy do dziś. To, zgodnie z przepisami, przysługuje przez okres niezbędny do przywrócenia zdolności do pracy, nie dłużej jednak niż przez 12 miesięcy. - Chcę się leczyć, dlatego nie zadowala mnie renta, która nie daje mi tylu możliwości ubiegania się o poprawę stanu zdrowia - przekonuje.

Widać dobrze rokuję na przyszłość

Ale w 2008 r. Dering został uznany (na dwa lata) za całkowicie niezdolnego do pracy. Odwołał się do ZUS i ponownie stanął na komisji. Orzeczenie zostało zmienione - komisja stwierdziła, że nie może pracować najwyżej rok! Dano mu wybór: renta lub zasiłek dla bezrobotnych. Wybrał to drugie. W międzyczasie dotarł do opinii lekarskiej, do której zwykle nikt nie ma wglądu. Wynik badania wprawił go w osłupienie: wygląd ogólny: zdrowy, postawa: prawidłowa, chód: sprawny, ruchy: swobodne, obrzęki: brak. - Według orzeczników, nic mi nie dolega, z wyjątkiem dwóch zawałów, nadciśnienia i bólu kręgosłupa - wylicza. - Skoro tak, dobrze rokuję na przyszłość, powinienem być rehabilitowany, ale mi się tego odmawia.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Rzecznik ZUS Alina Szałkowska komentuje ten przypadek krótko: - Z naszej strony sprawa jest zamknięta. Teraz będzie przedmiotem badania dla sądu. Ze względu na ochronę danych osobowych, nie mogę odnieść się do stanu zdrowia klienta.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska