MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odżyjesz nad Morzem Martwym

Alicja Polewska
Teraz pewnie jest w Ein Bokek jeszcze mniej turystów i kuracjuszy niż na początku marca. Morze Martwe zamarło w cieniu wojny, ale pewnie jak tylko skończy się to szaleństwo ludzie znów będą chcieli sprawdzić, ile prawdy jest w opowieściach tych, którzy tam już byli.

     Te opowieści zawsze lub prawie zawsze zaczynają się od opisu niezwykłego zjawiska fizycznego, którego doświadcza każdy, kto zanurzy się w wodach Morza Martwego - tutaj nie można się utopić! Fakt, że nie bardzo można też pływać. Cała zabawa polega na swobodnym leżeniu na wodzie. Tak, tak nie w wodzie, ale właśnie na wodzie. Zasolenie (24-26 proc.) Morza Martwego sprawia, że ciało unosi się jakby leżało na łóżku wodnym.
     Warto zaplanować sobie dłuższy pobyt nad Morzem Martwym i potraktować, jak kurację, ale już jeden dzień wystarcza by odczuć niezwykłość i zbawienny wpływ tego miejsca na samopoczucie i zdrowie.
     Oddychaj!
     
Morze Martwe bardzo szybko paruje i choć każdego dnia Jordan i liczne mniejsze strumienie dostarczają 7 mln ton wody, to i tak akwen kurczy się. Jadąc zachodnim brzegiem południowego basenu Morza Martwego, można zobaczyć opuszczone domki zbieraczy szlamu solnego. Gdy były zamieszkane morze zaczynało się właściwie za progiem, teraz odsunęło się o kilkadziesiąt metrów. Z Morza Martwego nie wypływa żadna rzeka, dlatego też wszystko, co zostanie doń naniesione, zalega na dnie i wpływa na tak niezwykłe zasolenie wody. Wchodząc do morza, stąpa się po pokładach soli. Nic więc dziwnego, że autorzy przewodników namawiają do zaopatrzenia się w gumowe buty kąpielowe. Faktycznie chodzenie po solnym dnie nie należy do przyjemnych.
     Potężne odparowywanie wody z morza powoduje, iż nad jego powierzchnią cały czas unosi się leciutka mgiełka (opalanie na Morzem Martwym reklamowane jest jako najbezpieczniejsze na świecie, bo nie dość, że zażywa się tych kąpieli w "dole", to jeszcze pod filtrem oparów solnych). Związki chemiczne unoszące się w powietrzu są naturalnym balsamem dla alergików, osób narzekających na problemy z górnymi drogami oddechowymi, chorych na astmę. Ale także dla zestresowanych i zabieganych - w powietrzu jest niespotykane w innych częściach świata stężeniu związków bromu. Dlatego wszyscy tutaj stają się spokojniejsi, nikt do nikąd nie pędzi, częściej spotyka się zrelaksowane twarze. A nocą śpi się wyśmienicie.
     Jak alabaster
     
Przede wszystkim jednak Morze Martwe to jeden wielki kosmetyk i lek na wszystkie przypadłości skórne. Podczas kąpieli skóra wchłania olbrzymie ilości składników mineralnych. Staje się miękka i miła w dotyku. Jeszcze nim spłucze się zeń wodę morską (a opłukać trzeba ciało po każdej kąpieli, inaczej ciało pokrywa się szybko warstwą soli), wygląda jak naoliwiona. Od tysiącleci znane jest lecznicze działanie słonej wody na wszelkie zmiany atopowe, łuszczycę. Na miejscu można też skorzystać z leczniczych zabiegów przy użyciu bogatego w minerały błota z morza. Turyści chętnie zabierają błoto ze sobą do domów, tym bardziej że woreczek kosztuje ok. 10 szekli (10 zł). Ten sam kupiony w sklepie wolnocłowym na lotnisku oznacza wydatek 5 dolarów.
     Najbardziej znana firma kosmetyczna wykorzystująca bogactwo Morza Martwego to "Ahava". W Ein Bokek można zaopatrzyć się we wszystkie kosmetyki tej firmy korzystając z zakupów w firmowym sklepie.
     W niemal każdym z hoteli rozłożonch nad brzegami morza - po stronie izraelskiej słyną z tego hotele skupione w dwóch miejscowościach: Ein Bokek i Ein Gedi - samodzielnie lub z pomocą lekarza można skomponować sobie cały cykl leczniczych zabiegów. Niektóre hotele "rozpieszczają" swoich klientów do tego stopnia, że proponują kąpiele w specjalnych basenach wypełnionych gorąca słoną wodą (w tych lepszych jest to naturalna woda z ciepłych źródeł).
     Jak tu cicho
     
Swoje najlepsze czasy kurorty nad Morzem Martwym przeżywały trzy-cztery lata temu. Hotele pękały w szwach. Wtedy też zapadły decyzje o budowie kolejnych, niestety zbiegło się to ze wzrastającym zagrożeniem w tym rejonie świata, turyści dziś boją się przyjeżdżać. Nie kuszą nawet znacznie niższe ceny. Dlatego Ein Bokek wygląda jak senne, opustoszałe miasteczko, w którym zamiast normalnych domów stoją hotelowe wieżowce. Cicho, spokojnie. I nawet widok izraelskich żołnierek siedzących na masce wojskowego łazika nie psuje tego obrazu. Dziewczyny śmieją się, żartują, chętnie pozują do zdjęć. Na pytanie, co tutaj robią - pokazują na morze: - Widzisz, tam jest Jordania. Mamy z nimi "zimny pokój", ale nie ma się czego bać. To tylko służba. U nas każdy młody idzie przecież do wojska. Odpoczywaj, nic ci się nie stanie. Ciekawe, co mówią teraz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska