Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik pozwanego zakonu przedstawił dziś w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy dokumenty dotyczące nieprzestrzegania konstytucji i reguły zakonnej przez Krzysztofa P. To właśnie ten zakonnik dopuścił się molestowania seksualnego wobec Wiktora M., który pozwał dom zakonny o zapłatę gigantycznego odszkodowania.
Ponadto pełnomocnik pozywającego przekazał sądowi informację, że do Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu już w ubiegłym roku wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Dotyczy ono - jak wynika z relacji prawnika - fałszywych zeznań, które w sprawie dotyczącej zakonnika mieli składać członkowie rodziny Wiktora M.
Sędzia Wojciech Rybarczyk odroczył rozprawę do 1 lipca. W tym czasie sąd zwróci się do inowrocławskiej prokuratury o informację, czy śledczy przeprowadzili już jakiekolwiek czynności prawne dotyczące sprawy składania nieprawdziwych zeznań.
Wiktor M. pozwał Dom Zakonny Braci Mniejszych w Pakości. To tam przed laty padł ofiarą zakonnika, brata Seweryna (Krzysztofa P.), który wykorzystywał go seksualnie.
- Pozew jest pozbawiony podstaw - mówi adw. Krzysztof Wyrwa, reprezentujący w sprawie Dom Zakonny Franciszkanów. - Sprawca tego czynu działał na swój interes i dla zaspokojenia swojej żądzy. Działał z zamiarem bezpośrednim, co zresztą uznał sąd karny. Jak zatem można przyjąć, że ktoś z przełożonych wiedział, co się u niego w głowie rodzi?
Adwokat Wyrwa zaznacza, że według niego sprawa jest z natury tych, które można nazwać „sporem prawnym”.
- Orzeczenie musi tu wydać Sąd Najwyższy, żeby wszystkie ofiary [czynów pedofilskich, red.] wiedziały, czy mogą i od kogo mogą dochodzić swoich roszczeń - mówi Wyrwa.
Na sali sądowej zabrakło dzisiaj zarówno pozywającego, 28-letniego Wiktora M., jak i Krzysztofa P., byłego franciszkanina znanego pod imieniem zakonnym jako brat Seweryn. Byli tylko przedstawiciele prawni powoda i pozwanego o zapłatę odszkodowania od Domu Zakonnego w Pakości.
Sprawę Krzysztofa P. opisaliśmy jako pierwsi na łamach Gazety Pomorskiej. Wyrok na franciszkanina w procesie karnym zapadł w 2009 roku. Zakonnik został skazany wtedy na 4,5 roku pozbawienia wolności. Sąd uznał go winnym dopuszczenia się czynów molestowania seksualnego wobec nieletniego. Dodatkowo P. dostał 10-letni zakaz pracy z dziećmi (wcześniej był katechetą). Zakonnik odwoływał się od tego wyroku, ale sąd drugiej instancji nie zmienił sentencji.
Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie Ryszard Kuflewicz, nauczyciel z Gimnazjum w Pakości. Wcześniej pokrzywdzony szukał pomocy u dorosłych. Próbował ich zainteresować swoją historią. Wszyscy go zbywali lub jego opowieści uznawali za zmyślone. W opowieści chłopca nie wierzyli Franciszkanie. Dopiero Ryszard Kuflewicz słowa chłopca potraktował poważnie.
- To jest religijny chłopiec. Jest ministrantem. Przyszedł do mnie i mówił, że nikt mu nie chce pomóc, że nie wie do kogo się zwrócić. Musiałem zareagować - opowiadał Kuflewicz. Poszedł z chłopcem do ówczesnej dyrektor gimnazjum, Wandy Bańkowskiej. Wiosną 2007 roku zgłosili sprawę prokuraturze. Zakonnik został aresztowany jednak dopiero 8 stycznia 2008 roku.
Bywało, że P. nakłaniał chłopca do poddania się „innej czynności seksualnej” nawet kilka razy w tygodniu. Do molestowania dochodziło w salce znajdujące się za zakrystią kościoła w Pakości na terenie kompleksu budynków sakralnych, w sąsiedztwie samego zakonu. Na wysokość kary miał również wpływ fakt, iż śledczy na komputerze oskarżonego znaleźli zdjęcia pornograficzne z udziałem dzieci.
Krzysztof P. po wydanym wyroku przesiedział za kratami ponad trzy lata, bo sąd zaliczył mu na poczet kary czas, jaki spędził w areszcie, kiedy jeszcze prowadzone było śledztwo w jego sprawie. Kiedy w 2012 roku wyszedł z więzienia, został wydalony z zakonu. Wcześniej decyzję w jego sprawie podjęła watykańska Kongregacja Nauki Wiary. Mieszka obecnie w Olsztynie i pracuje jako organista.
- Dla nas mowa o wielkości kwoty odszkodowania jest bezzasadna, ponieważ odrzucamy pozew w całości - tłumaczy o. Leonard Bielecki, rzecznik prasowy Kurii Prowincjonalnej Zakonu Braci Mniejszych (franciszkanów) w Polsce.
Wiktor M. był badany przez lekarzy psychiatrów. Z ostatniej opinii procesowej wynika, że stwierdzono u niego „zaburzenia schizotypowe”.
Flash Info #16
