Choć program nie zaskoczył, bo po raz trzeci miecznik z golubskiego zamku ze swoją drużyną prowadził Jarmark św. Wawrzyńca, na pl. Przyjaźni zabawa była świetna i były tłumy. Jarmark św. Wawrzyńca to po uroczystej sesji i wręczeniu statuetki patrona Sępólna klubowi sportowemu "Krajna" ostatni punkt programu świętowania imienin męczennika. Dzieje męczeńskiej śmierci diakona Wawrzyńca odegrano, ale było to tyle setek lat temu, że imieniny patrona są w Sępólnie wyłącznie okazją do wspólnej zabawy.
Wszystko zaczęło się od przemarszu przez Sępólno. Niestety, dzieciaki nie dopisały i - mimo zachęt - nie przebrały się za rycerzy i księżniczki, aby towarzyszyć średniowiecznym wojom w korowodzie. Było też trochę strachu, bo jeden z zaprzęgów zastrajkował i nie chciał dowieźć oficjeli na pl. Przyjaźni. Nie przeląkł się jedynie powożący i przewodniczący Rady Powiatu Henryk Dąbrowski. Nowa dyrektorka Sępoleńskiego Domu Kultury Julita Maciaszek odpowiedzialna za Jarmark św. Wawrzyńca dla bezpieczeństwa imprezy wolała wysiąść z bryczki.
Jak zwykle w programie nie zabrakło zabaw plebejskich, konkursów i potyczek. Starostwo Powiatowe w Sępólnie nie potrafiło skrzyknąć drużyny i ostatecznie naprzeciw siebie stanęli pracownicy sępoleńskiego magistratu i przedstawiciele władzy powiatowej i gminnej. Dzięki temu było więcej emocji i radości. Któż nie chciałby popatrzeć, jak urzędnicy okładają się workami z burmistrzem Waldemarem Stupałkowskim i wicestarostą Henrykiem Pawliną albo ocenić, jak władza rzuca toporem?
Pogoda dopisała, więc stoiska twórców ludowych, wyrobów lokalnych rzemieślników cieszyły się dużym zainteresowaniem. Oblężone też były pielęgniarki ze Stacji "Caritas" i Hospicjum Domowe św. Wawrzyńca. 20 blach pysznego wawrzynka poszło w mig. Na koniec wystąpił zespół "Banshee".
Patronat nad Jarmarkiem św. Wawrzyńca sprawowała "Gazeta Pomorska"