https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec ratował górnika

(kap)
Sosnowiec, 1967 roku. Mały Maciej na swoich pierwszych czyterech kółkach.
Sosnowiec, 1967 roku. Mały Maciej na swoich pierwszych czyterech kółkach.
Maciej Puto, rzecznik prasowy Filharmonii Pomorskiej

Rodzice mojej mamy, Maria i Mieczysław Cisi mieszkali w Sosnowcu. Mieli sześcioro dzieci, w tym moją mamę, Mariannę. Niestety, nie wiem, czym zajmował się dziadek. A to dlatego, że nigdy go nie poznałem. W 1945 roku umarł wskutek pobicia przez Niemców. Babcia nie wyszła już ponownie za mąż. Zawsze była bardzo dzielna i zaradna. Sama musiała opiekować się dziećmi, zajmować domem. Jednocześnie, aby mieć pieniądze na utrzymanie rodziny, pracowała fizycznie.
Anna i Władysław Puto, rodzice mojego taty, także mieszkali w Sosnowcu. Babcia przyjechała tam jako młoda dziewczyna. Dostała dobrą pracę - była kawiarką w luksusowej restauracji. Natomiast dziadek pracował na kolei, był urzędnikiem. Mieli dwoje dzieci: Irenę i Ryszarda, mojego tatę.
Sosnowiec, 1967 roku. Mały Maciej na swoich pierwszych czyterech kółkach.

Rodzice znali się od najmłodszych lat, mieszkali bowiem na tym samym osiedlu. Mama uczyła się w technikum kolejowym, tata wybrał szkołę stolarską. Później, kiedy niczego nie można było dostać w sklepach, często wykorzystywał swoje umiejętności, robiąc między innymi piękną boazerię. Ich wesele było bardzo skromne, odbyło się w 1956 roku w domu babci Marii. Krótko potem przyszła na świat moja siostra, Anna, dziewięć lat później ja.
Tata przez całe życie pracował jako ratownik górniczy. Czasem odwiedzałem go w stacji, przymierzałem ciężki aparat tlenowy, ale rzadko opowiadał mi o swoich akcjach ratunkowych. Mama natomiast poszła w ślady swojego teścia, pracowała jako ekonomistka w biurze kolejowym.
Do Bydgoszczy przyjechałem w 1989 roku na studia do Akademii Muzycznej. Tu poznałem swoją żonę, Grażynę i postanowiłem zostać na stałe,... no powiedzmy na dłużej.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska