https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ola zmarła na sepsę po zaledwie tygodniu życia. Dwa dni po tym jak lekarze wypisali ją ze szpitala

Norbert Ziętal, www.nowiny24.pl
Dla swojej córeczki Dorota Dziuban kupiła wózek, nosidełko, ubranka. Oleńka zmarła po zaledwie tygodniu życia.
Dla swojej córeczki Dorota Dziuban kupiła wózek, nosidełko, ubranka. Oleńka zmarła po zaledwie tygodniu życia. fot. Janusz Motyka, www.nowiny24.pl
Aleksandra urodziła się w drugi dzień świąt w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu. Miesiąc wcześniej niż powinna. Choć była wcześniakiem w Nowy Rok została z mamą wypisana ze szpitala. Zmarła na sepsę dwa dni później.

- Z siniejącym noworodkiem najpierw pół godziny czekaliśmy na izbie przyjęć. Później tyle samo na oddziale. Może gdyby lekarze się pospieszyli, to by Ola żyła? - zastanawia się rodzina. - Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy - twierdzą w szpitalu.

Aleksandra przyszła na świat w drugi dzień świąt w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu. Miesiąc wcześniej niż powinna. Ważyła 2400 gramów, miała 50 cm długości. Otrzymała 10 punktów w skali Apgara, czyli maksimum. W ten sposób lekarze oceniają stan noworodków.

- Jedynym mankamentem było to, że dziecko trzeba było dogrzewać. Miała specjalne urządzenie przypięte do nóżki - mówi Dorota Dziuban, mama dziewczynki.

Ola wraz z mamą zostały wypisane ze szpitala dokładnie w Nowy Rok.

- Zdziwiliśmy, że tak szybko. Przecież Ola była wcześniakiem. Ale dziecko wyglądało dobrze, zdrowo, normalnie, jak noworodek. Nie było powodów do niepokoju - mówi Rafał Konowalik, znajomy pani Doroty.

Ola pojechała z mamą do domu.
- W poniedziałek o godz. 3.30 karmiłam ją. Trochę zjadła. O godz. 10 zaczęły jej siniec usta. Nic już nie chciała jeść - pani Dorocie łamie się głos.

Zadzwoniła do swojej kuzynki i jej przyjaciela, czyli pana Rafała. Natychmiast zawieźli Olę do szpitala. Twierdzą, że tutaj przeżyli horror.

- Najpierw z pół godziny wyczekaliśmy się na izbie przyjęć. Zostaliśmy skierowani na oddział. Tam znowu pół godziny oczekiwania. Dopiero po moich usilnych staraniach wreszcie pani doktor zajęła się dzieckiem. Mówiła nam, że w sumie mamy szczęście, że nas przyjmuje, bo wynika to tylko z jej dobrej woli - denerwuje się pan Rafał.

O godz. 13 noworodek został przyjęty na oddział. O godz. 18 dziewczynkę podłączono pod respirator. Trzy i pół godziny później zmarła. Kilka godzin przed śmiercią ksiądz zdołał ochrzcić dziecko.

Pani Dorota opowiada, że lekarze powiedzieli jej, że przyczyną zgonu było zapalenie płuc i sepsa.

- To było jak uderzenie obuchem. Gdzie się mogła zarazić sepsą? Przecież tylko w szpitalu. Ale najgorsze było to czekanie w niemocy na pomoc lekarską. Może jakby nas tak długo nie trzymano to udałoby się uratować dziecko - zastanawia się pan Rafał.

- To przykra sytuacja dla całego szpitala. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby to dziecko uratować. Byliśmy w kontakcie z konsultantem wojewódzkim. Niestety. Przyczyną zgonu była ciężka niewydolność oddechowa w przebiegu ciężkiego zapalenia płuc, z powikłaniem sepsy - mówi lek. med. Krzysztof Popławski, zastępca dyr. ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu.

Ostateczna przyczyna śmierci ma być znana do dwóch tygodni.

W związku z sepsą, w szpitalu uruchomiona została odpowiednia procedura. Dezynfekcja zostanie przeprowadzona w izbie przyjęć i w tych miejscach na oddziale, gdzie przebywał noworodek. Zbadany zostanie sprzęt medyczny.

- Dokładnie wyjaśnimy, czy rzeczywiście dziecko tyle czasu czekało na przyjęcie. Chociaż często zdarza się, że cierpiącemu pacjentowi znacznie wydłuża się czas oczekiwania na wizytę - mówi Popławski.

Matka dziecka i jej znajomi planują złożyć zawiadomienie do prokuratury. Chcą, aby śledczy zbadali w jaki sposób mogło dojść do zakażenia sepsą i dlaczego tyle czasu musieli czekać na interwencję lekarza.
Źródło: Ola zmarła na sepsę. W dwa dni po tym jak lekarze wypuścili ja ze szpitala
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Katolik
gdyby pan Rafał żył w kościelnym związku małżeńskim-to może dziecko by żyło. No ale najważniejsze że ksiądz zdążył je ochrzcić

Prowokacja? Bo jak naprawdę tak myślisz to żal mi Ciebie. Nie znasz sytuacji, a gadasz jak potłuczony.

Proszę nie odpowiadajcie na "gadkę" tego Gościa, bo jedynie będziemy karmić trolla.
T
Tantrum
Gdybym powiedział klientowi, że zajmę się jego zgłoszeniem wyłącznie z mojej dobrej woli, to wyleciałbym z pracy jak z procy. Pani konował łaski nie robiła, zbadanie tego dzieciaczka to był jej z..any obowiązek. Ale lekarzy interesuje wyłącznie kasa, bo rzekomo ukończyli ciężkie studia, ja na politechnice też lekko nie miałem. Tych, którzy mają inne priorytety, jest niewielu. I wbrew pozorom lekarze bardzo dobrze zarabiają. Na co drugim domu jednorodzinnym jest wywieszka, informująca o gabinecie lekarskim.

Co do ciężkich studiów, znałem sporo ludzi z medycyny, kiedy studiowałem na politechnice. Balangi u nich w akademiku były na porzadku dziennym. Potem szli niedouczeni na ćwiczenia, które wskutek tego nie zaliczali. Dlatego może te studia były takie ciężkie. I wielu z nich pozostało niedouczonych, np. pediatra z naszego ośrodka zdrowia tak leczyła moją córkę, że laryngolog, do którego poszliśmy, bo mała zbyt długo chorowała, stwierdził, że dawno nie widział dziecka, którego migdały prawie zatkały gardło. Pediatra zaglądając małej do gardła jakoś tego nie zauważyła.

W innym przypadku, prawie 10 lat temu, po wykonaniu USG ginekolog z doktoratem gratulował mojej teściowej, że niebawem będzie babcią. Inny lekarz, który dzień później zrobił USG, stwierdził, że moja żona nie była i nie jest w ciąży. Jeszcze inny lekarz potwierdził, że żona nie mogła zajść w ciążę. Żona zaszła w ciążę dopiero po operacji na jajniki.

Konował z doktoratem.
K
Kasia
I taka banda domaga sie jeszcze podwyżek płac bo 15 tyś. miesięcznie za obijanie się i lekceważenie człowieka to wg nich za mało. Ale jak popatrzy się na degrengoladę wojska, na PKP, ZUS, Pocztę Polską, Policję i szereg innych instytucji to widać, ze Polska po prostu zaczyna tonąć. Kapitan jeszcze na mostku, orkiestra co prawda gra, kolorowe rakiety strzelają ale przestaje być tajemnicą, że to wcale nie na wiwat. Pokład się przechyla, niektórzy cwaniacy już do szalup wskakują, kosztowności z sejfu wynoszą. Katastrofa pewna- nie wiadomo tylko, kiedy na powierzchni ukaże sie ostatni bąbelek powietrza świadczący o tym, że w tym miejscu kiedyś było coś wartościowego.POLSKA.
G
Gość
gdyby pan Rafał żył w kościelnym związku małżeńskim-to może dziecko by żyło. No ale najważniejsze że ksiądz zdążył je ochrzcić
a
andrzej
święta krowa pani lekarka myśli że jest nie wiadomo kim; prokuratura powinna jej się dobrać do d..y.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska