200, 300, a nawet 500 złotych za kubek z tegorocznego Jarmarku Bożonarodzeniowego we Wrocławiu życzą sobie sprzedawcy na portalach internetowych. Osoby te korzystają z faktu, że zapasy "bucików" wyczerpały się już tydzień przed świętami, a dla wielu jest to obowiązkowa pamiątka.
Jak co roku na wrocławskim jarmarku w charakterystycznych kubkach sprzedawany jest grzaniec. Płaci się za trunek, a także daje kaucję 15 zł za "bucika". Jeśli po wypiciu się go zwróci, wówczas pieniądze są oddawane. Jednak większość uczestników wydarzenia, którzy przychodzą tam każdego roku, kolekcjonuje kubki. Ta edycja jarmarku potrwa do sylwestra, ale kto się nie pośpieszył, zielonego bucika już nie dostanie. No chyba, że z internetowej aukcji.
Sprzedawcy zachęcają do zakupu, a ceny zaczynają się od 80 zł w górę. Jest też oferta dla kogoś, kto chciałby w tym roku rozpocząć zbieranie "bucików". Można kupić 9 sztuk z lat 2011-2019 za... 700 złotych.
Co można zjeść i wypić na wrocławskim jarmarku?
Z napojów najpopularniejszy jest oczywiście grzaniec dostępny w różnych smakach (mango, malinowy, śliwkowy, wiśniowy, jagodowy). Zmarzniętych rozgrzeje także poncz z likierem pomarańczowym, gorąca czekolada, kawa i herbata.
Zjeść można na przykład staropolski chleb ze smalcem, góralskie oscypki z żurawiną, golonkę, bigos czy rogale świętomarcińskie. Dla osób lubiących mniej tradycyjne dania znajdą się także wyroby z grilla, frytki, gofry czy spaghetti.
