Grudziądzanie tydzień kończą spotkaniem z GKS Tychy. To będzie ich trzeci mecz w ciągu 7 dni. Zaczęli od porażki w Mielcu ze Stalą 0:1, w środę w zaległym spotkaniu pokonali Znicz Pruszków 1:0. A jak skończą ten maraton?
- U nas nic się nie zmienia, bo zawsze mamy swój plan, którego celem jest zdobycie kompletu punktów - mówi trener Jacek Paszulewicz.
Nastroje po środowym zwycięstwie się poprawiły. Cieszył nie tylko wynik, ale także gra, szczególnie po przerwie.
- Ważna była determinacja - uważa szkoleniowiec. - Potrafiliśmy narzucić swój styl gry. Może nie był on tak efektowny jak z Miedzią Legnica, ale przyniósł skutek w postaci wygranej. Brakowało nam skuteczności, by wcześniej mieć kontrolę nad meczem i grać spokojniej. Cieszy także wejście rezerwowych - Wesllema Monteiro i Kubu Łukowskiego, którzy bardzo ożywili nasze poczynania w ofensywie - dodaje trener.
Przeciwko tyszanom nie będą mogli zagrać kontuzjowany Adrian Bielawski i pauzujący za kartki Marcin Woźniak. W pierwszym przypadku na prawą obronę wróci Damian Ciechanowski, w drugim naturalnym zmiennikiem lewego defensora jest Radosław Jasiński. Opiekun Olimpii może też zmienić system gry na trójkę środkowych obrońców, sześciu pomocników i jednego napastnika.
- Po to trenowaliśmy te wszystkie systemy w sparingach, by potem móc je wykorzystywać w meczach o punkty, ale na dwa dni do meczu za wcześnie jest mówić na co się zdecydujemy - podkreśla szkoleniowiec biało-zielonych.
W jego opinii GKS to groźniejszy i mający więcej atutów piłkarskich zespół niż Znicz, dlatego spodziewa się bardziej otwartego spotkania niż tego z drużyną z Pruszkowa.
Faworytem pozostaje Olimpia, która zajmuje 9. miejsce w tabeli i wyprzedza broniącego się przed spadkiem beniaminka o 10 punktów.