- Może gdyby wcześniej wykonano tomografię, nasz syn żyłby - mówi włocławianin Piotr Czajkowski. W miniony piątek (28 lutego) powiadomił Prokuraturę Rejonową we Włocławku o podejrzeniu popełnienia błędu w sztuce lekarskiej.
Pod koniec ubiegłego roku rodzice 2,5-letniego Oliwiera zauważyli u synka niepokojące objawy, m.in. brak apetytu, zachwiania równowagi. Chłopczyk przeszedł ogólne badania. Diagnoza: infekcja wirusowa, podejrzenie choroby pasożytniczej. Rodzice szukali dla niego pomocy prywatnie u neurologa.
12 lutego chłopiec trafił na oddział dziecięcy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku. Maluchowi towarzyszyła mama. Dwa dni później badanie tomograficzne dało szokujący dla rodziców wynik: Oliwier ma w główce guz.
Przeczytaj również: Włocławek. NFZ zakończył kontrolę szpitala po śmierci bliźniąt
Chłopczyk natychmiast został przewieziony karetką z Włocławka do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tam, wczesnym wieczorem, jeszcze raz wykonane zostało badanie tomograficzne. Zapadła decyzja o jak najszybszej operacji. Niestety, chłopiec umarł na stole operacyjnym.
- Skierowaliśmy sprawę do Prokuratury Okręgowej we Włocławku, aby wyjaśnić wszelkie okoliczności - mówi Krzysztof Malatyński. Ale nie chce ujawniać, o jakie okoliczności chodzi.
Więcej w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy również do zakupu e-wydania. Możesz ściągnąć też naszą gazetę na iPada.
Czytaj e-wydanie »