To niesamowity przypadek. Chłopiec miał ogromne szczęście w nieszczęściu. Nie tylko przeżył upadek z 11. piętra, ale i nie odniósł w sumie tak dużo obrażeń. Główne to złamania kości nóg, które zresztą już operacyjnie zostały scalone. Nie ucierpiała głowa ani mózg. Nie doszło do obrażeń kręgosłupa czy rdzenia kręgowego. Nie ucierpiały poważnie narządy wewnętrzne, co zostało sprawdzone nie tylko poprzez USG i tomografię, ale również przez tzw. otwarcie pacjenta - mówi dr Hanna Streich, anestezjolog, pediatra i neonatolog ze szpitala dziecięcego w Toruniu.
4-letni Oluś trafił do szpitala 19 września po południu. Około godziny 17.00 wypadł z okna mieszkania na 11. piętrze wieżowca przy ul. Konstytucji 3 Maja. Przeżył najprawdopodobniej dlatego, że spadł na trawnik, a upadek dodatkowo zamortyzowały krzewy. W godzinach wieczornych i nocnych (19-20 września) dziecko przeszło wielogodzinną operację. Następnie wprowadzone zostało w stan śpiączki farmakologicznej.
-W śpiączkę wprowadzono małego pacjenta głównie z uwagi na ochronę mózgu - podkreśla dr Hanna Streich. - Przykrym momentem dla lekarzy były pierwsze, nieudane próby wybudzenia pacjenta (koniec ubiegłego tygodnia). Ostatecznie jednak wybudzenie się udało. Nasz szpital przeżył po nim najazd ekip prawie wszystkich ogólnopolskich telewizji...
Kontakt jest z nim dobry. Dziecko wszystko rozumie, chociaż ma jeszcze kłopot z mówieniem i wyrażaniem emocji. Jego zachowanie wskazuje jednak na to, że nie ucierpiały funkcje mowy.
Przypomnijmy, chłopiec wyskoczył z 11. piętra pod nieobecność rodziców - jego mama wyszła wyrzucić śmieci. Była trzeźwa.
