
Jacek Krzyżaniak: Toruń - Wrocław (1999)
To był efekt konfliktów różnych grup sponsorskich i coraz gorszej atmosfery wokół i wewnątrz toruńskiego Apatora. Wcześniej odszedł Robert Sawina, potem Tomasz Bajerski, w 1998 drużyna drugi sezon z rzędu zakończyła bez medalu i nadeszła pora na Jacka Krzyżaniaka.
Była to głośna historia, której finał nastąpił w sądzie. Żużlowiec twierdził, że zgodnie z umową miał być wystawiony na listę transferową z kwotą 350 tys. zł, Apator zażądał jednak 435 tys. Wrocławianie zapłacili (połowę różnicy pokrył sam Krzyżaniak), ale skierowali sprawę do sądu. Wygrali w 1. instancji, ale sąd apelacyjny uznał racje toruńskiego klubu.

Martin Vaculik: Toruń - Gorzów - Zielona Góra (2017-19)
To już specjalista w dziedzinie transferów, które budzą wielkie emocje. Dwa lata temu przeniósł się z Torunia do Gorzowa zaraz po finale z udziałem tych drużyn. Torunianie byli zresztą przekonani, że o kontrakcie w obozie rywala rozmawiał jeszcze przed końcem sezonu. Teraz zamienia Gorzów na Zieloną Górę i więcej dodawać nie trzeba. Derby Ziemi Lubuskiej będą dla niego szczególnie emocjonujące.

Piotr Protasiewicz: Bydgoszcz - Toruń (2003)
Tomasz Gollob nie był pierwszym symbolem Polonii, który trafił do Torunia. Już w 2003 roku do Apatora przeszedł Protasiewicz - po siedmiu latach i czterech tytułach mistrza Polski nad Brdą. Namówił go Marek Karwan, który tworzył na Broniewskiego gwiazdorską drużynę z Rickardssonem i Crumpem na czela.
Projekt zakończył się sportową klapą (bo za taką trzeba uznać srebrny medal) i długami. W Toruniu zaliczył dość solidne, choć nie wybitne dwa sezony (śr. 2.10) i przy pierwszej okazji wrócił do Polonii.

Jan Krzystyniak, Zenon Kasprzak: Polonia Piła 1994
To było wielkie wydarzenie. Zaledwie dwa lata wcześniej Polonia powstała z popiołów, a w 1994 roku zatrudniła dwie gwiazdy: 36-letniego Jana Krzystyniaka i cztery lata młodszego Zenona Kasprzaka. Dziś to byłyby żużlowe młodzieniaszki, wtedy wygranie w cuglach I ligi z Polonią było dla nich ostatnim dużym sukcesem ligowym.