
Ryan Sullvan: powrót do Unibaksu Toruń 2013
Jeden z najbardziej zaskakujących, ale i najkrótszych powrotów w żużlowej ekstralidze. Australijczyk przed sezonem 2013 nagle i niespodziewanie zrezygnował ze startów w Unibaksie, zaledwie kilka miesięcy po niesamowitym występie w Zielonej Górze, gdy zapewnił drużynie brąz. Powodem były dokuczliwa kontuzja dłoni nieporozumienia finansowe, dotyczące zwłaszcza obowiązkowego ubezpieczenia.
Temat wrócił po kilku miesiącach i poważnej kontuzji Chrisa Holdera, przez którą drużyna traciła szanse na mistrzostwo. Sullivan wrócił do drużyny tuż przed play off. Skasował ponoć milion złotych z góry, co czyniłoby go najlepiej opłacanym żużlowcem w historii. Unibaksu nie zbawił: zdobył w 4 meczach 13 pkt i 3 bonusy, czyli jakieś 62 tys. zł za punkt.

Tony Rickardsson, bracia Gollobowie: Tarnów 2004
To był z kolei chyba najbardziej spektakularny transfer grupowy w historii ekstraligi. W 2003 roku Unia Tarnów po wygranych barażach z Wybrzeżem awansowała do ekstraligi. Ś.p. prezes Szczepan Bukowski wraz z Grzegorzem Ślakiem (Rafineria Trzebinia) okazali się królami polowania. W Bydgoszczy dokonali niemożliwego i przekonali do przenosin Tomasza Golloba, przy okazji z Torunia zgarnęli Tony Rickardssona.
To była bomba: dwaj wielcy rywale z Grand Prix w jednym ligowym zespole! Ten duet dał drużynie dwa mistrzostwa Polski w sezonach 2004-05.

Adrian Miedziński: Toruń - Częstochowa 2018
Gdy w 2017 roku Włókniarz wygrywał na Motoarenie i zapewniał sobie utrzymanie, w sektorze gości świętowało ok. 200 kibiców. Zapewne żaden z nich nie spodziewał się, że kilka miesięcy później będzie dopingować Adriana Miedzińskiego w barwach "Lwów".
Nie wiemy, co robił "Miedziak" gdy stadion w Częstochowie intonował "kto nie skacze, ten z Torunia", ale z pewnością sportowo na tym nie stracił. Kibice Włókniarza, tak jak wcześniej za nim nie przepadali, tak szybko go zaakceptowali i polubili.

Greg Hancock: Rzeszów 2018
Nigdy jeszcze tak utytułowany żużlowiec nie startował w najniższej lidze. Eksperyment zakończył się klapą. Hancock był najlepszym zawodnikiem rozgrywek, ale prezes Ireneusz Nawrocki przesadził z wydatkami i Stal po awansie nie dostała licencji.