W sierpniu w reportażu "Jeszcze razem" opisaliśmy problemy Wiesławy Dąbrowskiej z Janikowa, która urodziła bliźnięta syjamskie. Dziewczynki - Daria i Olga miały już wtedy dziesięć miesięcy.
- Już czas, żeby zostały rozdzielone, a dotąd nie wiadomo nawet, kto mógłby przeprowadzić operację - mówiła mama bliźniaczek. Czuła, że
znikąd nie ma pomocy.
Dzieci, które przyszły na świat w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, tam zaraz po narodzinach zostały przebadane. Później już żaden specjalista chirurgii dziecięcej nimi się nie interesował.
Po artykule w "Pomorskiej" bliźniaczki ponownie trafiły do Łodzi - po konsultacjach wiadomo już, że łódzcy lekarze nie podejmą się rozdzielenia.
Wczoraj dziewczynki zostały przewiezione karetką do Polsko-Amerykańskiego Instytutu Pediatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Aby podjąć decyzję o operacji, musimy wykonać serię badań - mówi dr hab. Adam Bysiek, kierownik tamtejszej Katedry Chirurgii Dziecięcej. Widział już wyniki badań, które dzieci przeszły do tej pory - dziewczynki zrośnięte są kośćmi dolnego odcinka kręgosłupa, mają m.in. częściowo wspólne unerwienie, wspólny odcinek przewodu pokarmowego.
- Problemów jest bardzo wiele, operacja wymagałaby skompletowania specjalnego zespołu, pełnej mobilizacji. Także finansowej - nie kryje dr Bysiek. Jeśli Polsko-Amerykański Instytut Pediatrii nie zdecyduje się na operację rozdzielenia, trzeba będzie szukać pomocy dla dzieci za granicą.
Wiesława Dąbrowska już kilka miesięcy temu zabiegała o przeprowadzenie zabiegu w Filadelfii, gdy okazało się to niemożliwe, rozesłała
listy do klinik w Europie:
Paryżu, Zurychu, Londynie. Dostała tylko jedną odpowiedź - janikowskimi bliźniaczkami zainteresował się londyński chirurg dziecięcy Lewis Spitz, polscy lekarze przesłali mu już część wyników badań, gotów jest zoperować dzieci. - Niestety, na operację w Londynie trzeba byłoby uzbierać około 40 tysięcy funtów! - mówi dr Ewa Wrzeszcz z bydgoskiego Ośrodka Matki i Dziecka. Ośrodek stara się pomóc janikowskim bliźniaczkom - po publikacjach w "Pomorskiej" organizuje konsultacje medyczne, ułatwia wyjazdy na badania, ale w sprawie pieniędzy jest bezsilny.
Tymczasem Wiesława Dąbrowska, z zawodu krawcowa, która mieszka w Środowiskowym Domu Samopocy Społecznej, potrzebuje wsparcia finansowego już teraz. Jadąc z dziećmi na badania do Polsko-Amerykańskiego Instytutu pod Krakowem, musiała mieć pieniądze na opłacenie noclegów.
- Będę z dziećmi w instytucie do końca tygodnia, jeden nocleg kosztuje 50 złotych - mówiła nam w piątek, przed wyjazdem do Prokocimia. Natychmiast zadziałał burmistrz Janikowa, Andrzej Brzeziński. - Potrzebne są pieniądze? Nie ma sprawy - powiedział "Pomorskiej". I jeszcze tego samego dnia Wiesława Dąbrowska dostała 300 złotych z pomocy społecznej.
