Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opiekunka MOPS doprowadziła niewidomą staruszkę do nędzy!

Ewelina Fuminkowska
Opiekunka z ciechocińskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wyłudziła od podopiecznej ponad ćwierć miliona złotych
Opiekunka z ciechocińskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wyłudziła od podopiecznej ponad ćwierć miliona złotych sxc
O kobiecie, którą opiekunką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej naciągnęła na liczne kredyty dla siebie i przekazanie oszczędności pisaliśmy w ubiegłą środę. Po artykule zgłosili się do nas Czytelnicy alarmując o dramatycznej sytuacji niewidomej kobiety.

Pani Bogumiła została oszukana na kwotę prawie ćwierć miliona złotych. Brała dla nieuczciwej opiekunki kredyty, dawała własne oszczędności, litując się nad rzekomo tragiczną sytuacją życiową osoby, która okazała się oszustką. Teraz żyje w tragicznych warunkach. Po spłacie kredytowych rat i bieżących rachunków zostaje jej 300 złotych.

- Jestem niewidoma, sama nie daję rady z codziennymi sprawami. Muszę mieć opiekunkę. Z tych trzystu złotych muszę opłacić obiady w MOPS. To kosztuje dwieście dziesięć złotych. Reszta musi mi wystarczyć na śniadania i kolacje - opowiada Bogumiła Grządka. Nie wystarcza. Pomagają jej sąsiedzi, którzy nie potrafią zrozumieć, jak banki dawały pożyczki niewidomej osobie.

Czytaj też: Wyłudziła od podopiecznej ponad ćwierć miliona złotych

Banki nie wiedziały, co robią?
- Ona przecież już wtedy nie widziała, a musiała podpisywać dokumenty. Słyszałam, że ta opiekunka wszędzie z nią jeździła i pokazywała palcem, gdzie pani Bogumiła ma podpisać. Nie wiem, czy w takim przypadku nie jest potrzebne upoważnienie notarialne - zastanawia się jedna z sąsiadek, chcąca zachować anonimowość.

Prócz kredytów zaciągniętych w bankach, była opiekunka - Beata K. - zabrała Bogumile Grządce wszystkie jej oszczędności.

- Mówiła mi, że odda co do grosika. Ja jej wierzyłam. Brała mnie na litość. Opowiadała, że dzieci są głodne, że nie ma za co żyć. Teraz ja nie mam na chleb - opowiada, wycierając łzy, pani Bogumiła. Starsza pani spłaca kredyty zaciągnięte w czterech bankach. Łącznie musi oddać 158 tys. 17 złotych 91 groszy.

Nie wiem, ile odsetek mi narosło, gdy opiekunka nie spłacała tych kredytów, i czy ta kwota to wszystko, co mam do spłacenia

- Nie wiem, ile odsetek mi narosło, gdy opiekunka nie spłacała tych kredytów, i czy ta kwota to wszystko, co mam do spłacenia. Całe życie oszczędzałam, a teraz jeszcze wzięłam debet w banku tysiąc złotych, żeby mieć na opłaty i jedzenie - opowiada.

Najbardziej zraniło ją to, że oszukała ją osoba, której wierzyła bezgranicznie. - Zaufałam jej, bo woziła mnie do lekarza, do kościoła. A przy okazji do banków po kredyty - opowiada Bogumiła Grządka.

O płatnych lekach musi zapomnieć
Pani Bogumiła w listopadzie skończy 75 lat, ma złamany kręgosłup, niedowład nóg, jest niewidoma. Zakup niezbędnych leków przekracza jej możliwości finansowe.

- Biorę tylko te, które mam bezpłatnie. Ostatni owoc, na jaki mogłam sobie pozwolić, to jabłko. Jadłam je chyba w październiku. Wstyd mi to mówić, ale pożyczałam pieniądze na chleb od obecnych opiekunek. Później oddałam, ale znów brakowało. Ile można tak żyć? - płacze kobieta.

Oszustwa wyszły na jaw przypadkiem
Gdy banki zaczęły telefonicznie upominać się o niepłacone w terminie raty kredytowe, Bogumiła Grządka próbowała skontaktować się telefonicznie z Beatą K., ale ta nie odbierała telefonu. W końcu nie wytrzymała kiedyś podczas obiadu w MOPS i zaczęła krzyczeć, że brakuje jej na chleb.

- Nie wiedziałam, co się stało. Zaprosiłam panią Bogumiłę do mojego biura. Opowiedziała mi swoją historię. Bardzo się wstydziła, że dała się tak oszukać - mówi Małgorzata Wesołowska, kierowniczka MOPS w

Ciechocinku

, która poinformowała nas, że opiekunka Beata K. od 2007 roku przebywa na urlopie wychowawczym. To MOPS powiadomił prokuraturę o zaistniałej sytuacji.

Sąsiedzi szukają dla pani Bogumiły pomocy i wsparcia. Także w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, który - jak nas zapewniała pani kierownik - w miarę możliwości pomaga niewidomej kobiecie. - Niestety, żeby przyznać pani Bogumile jakiś zasiłek musimy brać pod uwagę jej dochód z emerytury, a on znacznie przekracza ustawowe normy - mówi Małgorzata Wesołowska.

Zapytaliśmy kierowników innych ośrodków pomocy społecznej w powiecie, czy istnieje jakaś forma pomocy w takiej sytuacji.

- To sytuacja naprawdę dramatyczna i wyjątkowa. Ta kobieta nie ma możliwości nigdzie dorobić, więc można by pokryć za nią opłaty za obiady lub przyznać darmową opiekę. Tej kobiecie należy się także zasiłek docelowy - usłyszeliśmy od kierowników innych ośrodków, pomocy społecznej, którzy woleli wypowiadać się anonimowo, bo - jak mówili - nie wypada koleżance po fachu wytykać trochę bezdusznego, formalistycznego podejścia do podopiecznej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska